Technologia. To słowo nieznane było w środowisku outdoorowym jeszcze kilkanaście lat temu. Owszem nowinki się zdarzały i to nawet często ale znów bez przesady. Sprzęt miał swoją ugruntowaną pozycję i raczej nic go nie zastępowało tak szybko. Gore kiedyś było synonimem lansu dziś jest czymś normalnym. Dobra bielizna termoaktywna nie istniała. Itp.
Czasy się zmieniły. Sprzęt tanieje i staje się bardziej dostępny.
Kiedyś zakup dobrej latarki to było jak wygranie na loterii. Dlaczego?Bo nie było dobrych latarek. I nie mówię tutaj o czasach pięć lat wstecz tylko dziesięć czy piętnaście.
Trochę przypomina to kawał gdzie dziecko mówi do taty iż rozumie że w czasach komuny nie było nic w sklepach..ale że w Tesco nic nie było?
Wszystko się zmieniło gdy ktoś mądry opracował użycie diody w latarce. Pamiętam doskonale swoją pierwsza latarkę diodową nieistniejącej już firmy CMG. Jedna dioda, bez żadnej elektroniki, nawet bez odbłyśnika. Mimo tego był to szał. A przecież było to nie tak dawno bo na początku wieku.
Od tego czasu technologia tak szybko postępuje że czasem ciężko nad tym nadążyć.
I właśnie ta technologia pozwala robić coraz lepsze narzędzia za coraz mniejsze pieniądze. Czyli narzędzia dostępne dla każdego.
Czołówka
Nomad to nowa latarka firmy Mactronic. Znaczy się nie taka już nowa, bo u nas testujemy ją już prawie cztery miesiące. Jest to jedna z pierwszych latarek które Mactronic sam zaprojektował od początku do końca.
Nomad to prawie że klasyczna, współczesna czołówka. Nawet można napisać że jej design jest już lekko stary. Co nie znaczy że jakiś zły. Można się także pokusić o stwierdzenie że ogólnie nawiązuje do modelu Tikka XP Petzla w wydaniu militarnym. Ale tak naprawdę z drugiej strony to ciężko opracować jakiś inny niesamowity kształt, chcąc mieć zasilanie 3xAAA i takie parametry jak ma Nomad.
Czyli klasyczna czołówka.
Latarkę oczywiście zapakowana jest w ładny blister..bla,bla,bla. Kogo interesuje opakowanie latarki? No właśnie. Jak kogoś interesuje opakowanie to niech idzie na bloga o opakowaniach i marketingu. My tutaj zabieramy się za testy.
Pierwszy kontakt z latarką jest dziwny. Tworzywo z którego wykonano Nomada jest ..inne. Inne niż w Petzlach i Princentonie chociażby. Latarka wygląda tak jakby, delikatnie. Plastikowo. Nie wiem skąd takie skojarzenie. Po czterech miesiącach ciągłego używania to uczucie dawno znikło.
Znikło też dlatego że ten „plastik” okazał się bardzo wytrzymały.
Tak jak już napisałem Nomad ma klasyczny kształt. Różnią go tylko rozwiązania które plasują go dziś w czołówce latarek outdoorowych. Oczywiście wiem że teraz każdy miłośnik specialforsescomado zakrztusi się kawą i zaklnie siarczyście. Niestety. Co innego zabawa w wojsko, a co innego parametry i możliwości których nie da się oszukać. Ja na wypady militarne mam inną czołówkę, ale do pracy i łażenia po lesie z plecakiem zabieram właśnie Nomada, co nie znaczy że Nomad nie poradzi sobie w militarnych zadaniach.
Funkcje +parametry techniczne
Nie lubię tych wszystkich myślników przy opisach produktów. Zawszę wolę przeczytać jakiś sensowny opis. Myślniki to takie marketingowe biadolenie. Ja wiem że muszą być. Sam tak też robię…ale uzupełniam to zawsze jakimś konkretnym opisem.
Jakie więc ma możliwości techniczne latarka Nomad?
Jej największą zaletą jest duża moc. Latarka ma cztery tryby światła białego i dwa tryby światła czerwonego. Najmocniejszy tryb biały ma aż 180 lumenów! To naprawdę sporo. Gdy wyciągnęliśmy ją z pudełka i załadowaliśmy bateriami, a następnie włączyliśmy ją w lesie, to nastał dzień. 180 lumenów w czołówce robi naprawdę duże wrażenie. Pamiętam nasze podniecenie kilkanaście lat temu gdy udało się załatwić Surefire który miał 60 lumenów. A teraz ? 180 w czołówce !
Producent nie podaje ile lumenów mają poszczególne tryby. Pisze że latarka pracuje w danym zakresie procentowym dla danego trybu. I tak;
tryb 180lm pracuje z mocą 100%
kolejny tryb ma 50%
następny 10%
i najsłabszy 2%
Znając troszkę matematykę łatwo sobie wyliczyć ile lumenów ma jaki tryb.
Tryby czerwone nie mają żadnych danych za wyjątkiem czasu pracy. Ale o tym za chwilę.
Czerwone tryby są dwa; stały i pracujący w systemie SOS.
Dodatkowo aby uatrakcyjnić latarkę mamy możliwość zastosowania filtrów rozpraszających, dzięki którym możemy w lesie zrobić prawdziwą dyskotekę. A tak na poważnie to po prostu możemy dzięki tym filtrom dopasować latarkę do własnych potrzeb.
Latarka zamontowana jest na mocnej gumie w kolorze ciemnej oliwki, która od strony wewnętrznej posiada dwa paski silikonu, dzięki czemu ma się lepiej trzymać kasku lub głowy. Nawet to działa. Co prawda nie noszę latarki na kaskach czy hełmach, ale mogę sobie wyobrazić jak to będzie tam działać. Standardowo na głowie też działa. Zawsze to jakiś opór na czapce lub zwykłej czuprynie.
Natomiast lepszym bajerem jest możliwość wymiany gumy. Zostało to opracowane tak samo jak w Silvach czy chociażby w Princetonach. Miejsce gdzie montuje się gumę jest po prostu tak ukształtowane że można latarkę łatwo oddzielić od opaski. Ale to nie tylko! Dzięki takiemu rozwiązaniu można też latarkę zamontować na innych nośnikach o szerokości 25 mm. Tak, tak. Dobrze myślicie. Na każdej taśmie MOLLE. To bardzo dobry pomysł.
To tyle na pierwszy rzut oka. Teraz zobaczmy jak to działa.
Jak to świeci?
No właśnie. Same dane techniczne nigdy do mnie nie przemawiały. Nawet jak ktoś napisze że latarka ma 180 lumenów to jakoś tak bez zobaczenia jak to pracuje, nasza wyobraźnia nie może tego ujrzeć.
Więc jak pracuje?
Nomad na najwyższym trybie o mocy 180lumenów rzeczywiście robi z nocy dzień. Dzięki pozostałym trybom można dopasować latarkę do swoich potrzeb. Jak ktoś czyta pod namiotem książkę to nie potrzebuje aż 180 lumenów.
Wysoka moc Nomada ma dwie strony. Tą dobrą i tą złą. Zła jest taka że nie świeci ona jakoś strasznie długo. Niby jest to oczywiste, bo przy zasilaniu 3 xAAA jest to niewykonalne, ale jednak zaskakiwało mnie to gdy z boku latarki nagle zapalała się dioda informująca o zużyciu baterii powyżej 20%.
W instrukcji użytkowania możemy przeczytać że na trybie 180 lm latarka będzie pracować około 40 godzin. Kurka ile to jest 40 godzin? Czy ktoś z Was stał kiedyś ze stoperem i sprawdzał ile działa taka latarka ?
Ja też nie. U mnie natomiast ciut za często załączała się kontrolka zużycia baterii.
I teraz dwa wytłumaczenia. Może to wina temperatury? A może wina baterii?
Nie żeby strata była jakąś straszna, ale zaciekawiło mnie to. Generalnie używałem najmocniejszego trybu podczas jednego trzydniowego wyjazdu i po powrocie musiałem wymieniać baterie.
Pewnie nie uwierzcie ale ja z czołówek korzystam często, nawet bardzo często. Kurcze, nie. Ja z nich korzystam codziennie. Nawet teraz pisząc ten tekst korzystam z czołówki. Czasem łapię się na tym że podnoszę dłoń do czoła, aby sprawdzić czy latarka jest wyłączona. Czy to już choroba ? Nie, po prostu braki w dobrym oświetleniu przy nocnym pisaniu czy szyciu na maszynie ;-)
No i oczywiście teren. To drugi aspekt użycia. KAŻDY weekend, a czasem jeszcze w tygodniu siedzę po nocach w lesie. Czołówka to obok noża i krzesiwa podstawowy element mojego wyposażenia, które cały czas wykorzystuje.
Stąd moja uwaga o tym iż tryb najmocniejszy wręcz pożera bateryjki.
Jak będziemy korzystać z rozwagą i pracowali Nomadem na 10% czy nawet na 50% to ten czas wydłuża się już dosyć znacznie;
100% – 40 h
50% – 75 h
10% – 180 h
2% – 280 h
Dalej mamy światło czerwone.
Jak widać przy 90 lumenach mamy teoretycznie prawie 75 godzin pracy. Jeśli latarka trzyma parametry to jest to znacznie dużo. Dlaczego piszę „jeśli” Przecież ja ją testuję więc to Wy powinniście mnie o to spytać. No cóż. Nie jestem zboczeńcem żeby ją załączyć i sprawdzać ile pracuje. Ja jej używam. Działa. To jest mój test. Jakie są moje odczucia przeczytacie w podsumowaniu.
Mamy do wykorzystania jeszcze tryby światła czerwonego. Nie jest to pierwsza latarka która ma osobą diodę dla czerwonego światła. Ale chyba pierwsza która ma osobny przycisk do włączania tegoż światła. Ma to swoje dobre jak i złe strony. Dobre to takie że w każdej chwili kiedy tylko zechcemy możemy załączyć tryb czerwony. Złe to takie że coś tutaj zostało skopane w projekcie. Przycisk światła białego ma swoja obwódkę która chroni go przed przypadkowym załączeniem, natomiast światło czerwone takowej obwódki już nie ma. Gdy oprzemy latarkę o płaską powierzchnię to może się zdarzyć że załączymy czerwony filtr. Może, nie musi. Mnie się zdarzyło raz i sprawdziłem dlaczego tak było.
Kolejna sprawa jeśli chodzi o światło czerwone. Super świetnie że jest, ale po jaki grzyb jest tam tryb SOS? Zdaje mi się że tryb SOS powinien być na głównej diodzie tak aby mógł pracować pełną parą i był widoczny z dużo większej odległości niż z diody 5 mm.
W zamian za to drugim trybem dla czerwonej diody powinien być tryb mrugający lub tryb strobo. Byłby bajer.
O przydatności czerwonego światła chyba już nie trzeba pisać? Akomodacja oka i te sprawy? Marsz w nocy ..bla,bla,bla. Było to tym milion razy. Przydaje się czerwony tryb.
Wróćmy jeszcze na chwilę do głównego światła.
Czy jak Wam napiszę że wykorzystano w niej diodę Samsung LCD045 to coś Wam to da? No może z 5% czytających tak bardzo wnika w te technologiczne szczegóły że zakapuje się iż nie ma diody 045. Tak, tak. Reszta przeczytała to i pomruczała pod nosem coś w stylu; nieźle! Łał, Zajebiście. Ewentualnie krzyknęła w kierunku kuchni; Te..Krystyna ten Nomad ma jakąś zajebistą diodę 045 czy coś takiego. A Krystyna zmywając naczynia też mruknęła pod nosem. Tyle że coś innego ;-)
Oczywiście żartuję. Po prostu nic nam nie mówią tego typu dane jeśli ktoś nie siedzi w tym mocno. Napiszę tylko że Nomad ma diodę Samsunga 3534. Teraz już serio ;-)
Innym bajerem przy głównym światełku jest możliwość zamontowania kolorowej przesłony. Znany patent. Ale! Tutaj możemy od razu mieć przy latarce dwie przesłony i wybierać dowolnie między nimi. Alleluja! Tego patentu potrzebowałem w swoim starym Petzlu. Chciałem mieć możliwość wykorzystywania rozproszonego światła białego i do tego jeszcze światła czerwonego. Teraz w Nomadzie mogę mieć wybór. To jest dobre. Ten kto to wymyślił jest gościem!
W zestawie mamy cztery filtry, zwane też dyfuzorami. Biały, czerwony, zielony i niebieski. Biały i czerwony to już wiemy jak działają i do czego go można wykorzystać, ale pozostałe mają już inne przeznaczenie. Niebieski sprawdza się w nocnym tropieniu postrzałka, ewentualnie gdy bawimy się w taktyczną medycynę. Piszę „bawimy” naciągając to mocno oczywiście. Niebieski filtr pozwala lepiej widzieć krew. A zielony? Zielony znów przydaje się do czytania map. Ja używam tylko czerwonego i białego.
Resztę też może bym uzywał, gdybym wiedział gdzie są. Mam nadzieję że gość który wymyslił możliwość wykorzystania dwóch filtrów przy latarce nie był tym samym który projektował i design i ergonomię użycia. Szkoda że nie przewidziano montażu ich na opasce.
Drugim małym problemem jest kwestia użycia ich z już założoną czołówką na głowie. Gdy robimy to pierwszy raz jest to nie wykonalne, następne kilka razy też jest trudne. Zdaje mi się że brakuje w tym dyfuzorze kilku milimetrów, za które można by wygodniej zaczepić palucha. Gdy trzymamy latarkę w łapach nie ma żadnego problemu. No chyba że ktoś ma łapy jak bochny chleba.
Warto wspomnieć że latarka posiada pamięć trybów. Gdy ustawisz sobie wymaganą moc latarki i użytkujesz ją jakiś czas, to przy następnym załączeniu latarka pracuje na tym samym trybie. To jest dobre i działa. Nie trzeba przeklikiwać kilka razy w poszukiwaniu swojego ulubionego ustawienia.
Drugim udogodnieniem jest wskaźnik zużycia baterii. Z prawej strony obudowy znajduje się mały trójkątny znacznik który informuje nas o bieżącym stanie naszej latarki. Zielony daje cynka że mamy od 100 do 20% baterii. Czerwony daje znać że zostało poniżej 20% baterii, a mrugający daje hasło do szybkiej wymiany.
Dobre to,ale. (zawsze jakieś ale ;-))
Teoretycznie przeznaczeniem latarki są także działania militarne. Więc skoro tak jest to dlaczego podczas używania czerwonego trybu załącza mi się z boku zielona dioda? To mnie trochę demaskuje. I to z tej strony z której nie chcę. Kto nie kładł się w lesie i nie przykrywał ponchem, aby w ukryciu rzucić okiem na mapę ten nie zrozumie. Inni „leśni” użytkownicy zaraz zakleją ten patent taśmą klejącą ;-)
Użytkowanie
Tak jak pisałem, latarkę intensywnie użytkuję od ponad czterech miesięcy. Praktycznie no-stop. Podczas tego czasu nic od niej nie odpadło, nic się nie zepsuło i nie było z nią żadnych problemów. W lesie sprawdza się wyśmienicie. W takich outdoorowych zadaniach, marszach czy pracy na biwaku możliwość ciśnięcia w las wiązki o mocy 180 lumenów jest dobrą opcją. Tak wiem, wiele osób powie; w czołówce 180 lumenów ? Po co? No jednak się przydaje. Jak nie lubisz to możesz zasuwać na 10% mocy, a w każdej chwili masz do dyspozycji 180 lm. Tylko uważaj! Ten tryb wciąga i ani się nie obejrzysz a czerwony wskaźnik zamruga z boku ;-)
Używałem latarki do jazdy na rowerze, do marszów i normalnie w domu do grzebania po nocach w szafie. Dobrze trzyma się głowy, nic nie spada i nie ma jakiś elementów które mogłoby w tej krytycznej sytuacji zawieść.
Regulacja kąta pracy jest bardzo prosta. Małe ząbki pracują na podstawie i łączą się z latarką. KISS (Keep It Simple Stupid).
Czytałem też w jakiś opisach że ludzie narzekają na kwestie wymiany baterii. Niby ciężko otwiera się pokrywę. Ja nie zauważyłem czegoś takiego. No może nie jest to jakaś super łatwa sprawa ale też nie przesadzajmy. Trudniejsze jest przesunięcie dyfuzora.
Latarka ma klasę wodoodporności IPX4. Takie latarkowy standard. Można używać w deszczu i śniegu. Jest to wystarczające. To nie sprzęt do nurkowania.
Dzięki możliwości wypięcia latarki z gumowej opaski, wykorzystałem kilkakrotnie latarkę jako tylnie światło do roweru. Przymocowałem je wtedy do plecaka na taśmę MOLLE. A tryb SOS wykorzystałem jako mrugającą opcję ;-) chyba nikt nie zakapował ;-)
dzięki takiemu rozwiązaniu możemy też montować latarkę do kamizelek i wszelkiego oporządzenia. Czy nawet na szelkę plecaka. Głowa wolna, ręce wolne a latarka świeci.
Podsumowanie
Będzie krótko i treściwie. Jak na produkt wymyślony przez Polaków to naprawdę dobra rzecz. Przemyślana i konkretna. Widać że panowie z Mactronica sprawdzili co knuje konkurencja i dorównali im kroku, a nawet ich przegonili. Nie za często w recenzjach pisze o pieniądzach ale tutaj trzeba, Za taką kasę, czołówki o takich parametrach nigdzie nie znajdziecie. To warto wziąć pod uwagę. 180 lumenów robi wrażenie.
Jest kilka niedociągnięć ale one nie rzutują na całość. Latarka pracuje świetnie i to jest najważniejsze.
Może namówimy Panów z Mactronica aby wypuścili wersję piaskową ;-)
Ja biorę dwie sztuki!
26 komentarzy
Ciekawa opcja zamiast Tactiki XP. Jak jest z wpięciem tego w taśmy molle? Te plastikowe uszka wyglądają trochę „słabo” na zdjęciach. Nie było z tym problemu?
Cena też bardzo dobra jeśli porównać z PETZL lub inną zachodnią konkurencją.
cytat „Czasy się zmieniły. Sprzęt tanieje i staje się bardziej dostępny.” Sprzęt nie tanieje (pomijam promocje, wyprzedaże, etc.), takie gore było drogie i jest drogie, to siła nabywcza naszych zarobków na przestrzeni lat znacznie wzrosła :) A tak bez czepialstwa to fajny test
Nieprawda. Nie mogę się zgodzić. Kiedyś komputer miał zaporową ceną. dziś to już nie jest takie straszne. Ale nie dla tego że mamy więcej pieniążków. Tylko dlatego że wchodzą nowe technologie i starsze tracą na cenie. Podobnie z samochodami latarkami, nożami itp ;-) Dziś buta z gore kupisz za 300 zł, kurtkę podobnie. A nawet jak się uprzesz za 50 zł (używkę ) kiedyś nie było takiej opcji, bo tego nie było. Ilość tych rzeczy na rynku powoduje konkurencyjność ceny.
Pozdrawiam I cieszę się z tej dyskusji ;-)
Dobra recka. Przy tych wszystkich bajerach wrzuconych do niej wydaje się jednak odrobinę ciężka i po zdjęciach wnioskując – duża. Tak czy inaczej 180 niszczy system:D
Właśnie że nie jest ciężka. Tak się tylko zdaje.
Jak ta czołówka wypada w porównaniu do Princeton Tec Fred?
Martwi mnie też sposób regulacji kąta nachylenia latarki. Podobny patent jest stosowany w tanich chińskich czołówkach z marketów i lubi się sam poluzowywać pod wpływem ciężaru latarki
Nic się nie luzuje. Przynajmniej po czterech miesiącach ;-)
A Fred to przecież inna latarka. Typowo do lasu do zielonej taktyki, inna charakterystyka pracy, inne parametry.
Jesli ktos lubi reczne latarki ze zmiennymi trybami (kolorami) swiatla, to polecam Gerber Recon Task Light. Bardzo przyjemna ‚zabawka’, a wiec: jedna bateria AA zasila jedna diode LED, na przodzie latarki obrotowa tarcza z filtrami, co umozliwia blyskawiczne przelaczanie latarenki w tryby czerwony, bialy, zielony i niebieski. Obudowa latarki w calosci metalowa, zabezpieczona oringami wiec na wodoszczelnosc w terenie nie narzekam. Prosty wlacznik, po prostu dokreca sie tyl latarki i calosc dziala bez zarzutu.
Oprocz zastosowan outdoroor/tactical latarka swietnie sprawdza sie w astronomii (tryb czerwony oczywiscie) albo… kiedy wkradam sie w nocy do pokoju mojego synka, zeby sprawdzic czy sie nie odkryl lub co tam gada do siebie przez sen ;)
A tu macie opis po niepopolsku: http://www.bushcraftuk.com/forum/showthread.php?t=52122
Nie rozumiem ludzi narzekających na to, że nie ma jak przenosić dodatkowych filtrów przy sobie, albo że ich wymiana jest kłopotliwa w terenie.
Masz diodę czerwoną i diodę główną z dwoma różnymi filtrami, które w każdej chwili możesz ‚włączyć’. I jeszcze ci mało? Kto potrzebuje w terenie wszystkich czterech kolorowych filtrów?
Filtry zmienia się w domu, ‚na spokojnie’, przed wyprawą.
Ja od samego początku potrafię przełączać filtry z latarką na głowie i rękawiczkami (kanfor furio) na dłoniach :) Więc nie jest tak źle. Aczkolwiek owszem, parę dodatkowych milimetrów by się przydało. Byłoby wygodniej.
Super, jesteś chyba jedynym użytkownikiem Nomada narzekającym na czas pracy na baterii (czytałem inne testy, także ja nie podzielam twego zdania). Może masz felerny egzemplarz?
Na ostatnim wypadzie w temperaturze minusowej używałem trybu 100% w dużych ilościach, a wskaźnik baterii dalej świeci na zielono. Inni użytkownicy mają podobne doświadczenia.
Nie wiem, czemu się tak podniecasz tymi lumenami. Owszem, biorąc pod uwagę cenę, zasilanie i gabaryty tej latarki, 180 lumenów to faktycznie sporo. Ale bez przesady, to nie jest jakaś kosmiczna jasność. A już to porównanie do światła dziennego to duża przesada.
Podzielam twoje zdanie nt. solidności latarki – pierwszy kontakt z Nomadem nie budzi zaufania, wydaje się trochę tandetny i plastikowy. Wrażenie jednak znika, jak się jej trochę poużywa
Hej. W Petzlu jest pokrowiec na filtry więc tutaj też się da. Nie bierzesz jeszcze pod uwagę tego że wyprawa może trwać długo i nie ma przysłowiowego „domu” ma wymianę filtra. Dlaczego mamy równać w dół? Lepiej byłoby gdyby taką kieszonkę dodali. Zawsze na plus.
Co do zżerania baterii. Mamy takie dwie sztuki. Używamy praktycznie codziennie tych latarek i w każdy weekend. Problem z wydajnością jest w obu modelach. I nie chodzi o sama diodę czerwona. Ona zapala się dopiero przy 20% baterii. Chodzi o jasność.
Co do lumenów. Czy się podniecam? raczej nie. W porównaniu do latarek czołowych, które mam 180 to dużo. Nawet bardzo dużo. jasne że jak masz ręcznika 200lm to nomad jest słabszy. Normalne. Ale jak ktoś używa 40-60 lm, to zauważy różnicę.
I do dziś nie jestem w stanie przełączyć filtra w rękawiczce. Może jestem inny ;-)
Pozdro
Mam już tą latarkę i wrażenia jak najbardziej pozytywne.
Szczerze mówiąc, kupiłem ją w dużej mierze dlatego, że przeczytałem ten właśnie opis.
Widziałem kilka innych, ale ta recenzja właśnie mnie ostatecznie przekonała.
Przesunięcie filtra z latarką na głowie nie jest aż tak kłopotliwe jak tu opisano. Fakt, że za pierwszym nieco trudne. Mniej wygodne od tego w Petzlu, ale za to są aż dwa.
Jedno co budzi moje obawy, to zatrzaski przy przedniej płytce.
Wyglądają na delikatne.
Trochę boję się ją ściągać i bawić się w wymianę filtrów.
Zastanawiam się, czy można coś na nie nakleić, żeby je troszeczkę wzmocnić.
Wymiana filtrów w warunkach polowych, szczególnie w nocy, to chyba także nie najlepszy pomysł.
Moim zdaniem lepiej latarkę wcześniej skonfigurować pod siebie.
Pozdrawiam,
Marek
Ale jak jesteś na dłuższym wyjeździe to nie możesz wtedy zmieniać filtrów ?
Oczywiście, że można na dłuższym wyjeździe te filtry wymienić.
Można i na całkiem niedługim.
Rzecz w tym, że nie polecam czegoś takiego po ciemku w terenie.
To bynajmniej nie jest krytyka tej latarki. Wręcz przeciwnie. PETZL ma jeden w latarce, drugi na pasku.
Co jest więc lepsze.
Dwa gotowe do użycia natychmiast, czy jeden w latarce i drugi na gumce?
Ja tam wolę Nomada, który na dodatek ma jeszce czerwonego leda.
Zgodzę się natomiast z uwagami dotyczącymi czasu pracy.
Na najwyższym trybie to jakieś 2,5 do 3 godzin.
Fakt, że odnosi się to do eneloopów wyciągniętych z pudełka i jeszcze nie sformatowanych.
Na bateriach może być to inaczej, bo i charakterystyka rozładowania inna.
Ale to także nie krytyka latarki, bo każda zasilana z trzech małych, albo jednego dużego paluszka będzie miała podobnie.
Cudów bez i praw fizyki Pan nie oszukasz.
Na brak stabilizacji zasilania także nie narzekam.
Na akumulatorach przecie dość długo świeci stabilnie.
Tutaj bardzie niż to że oba są w latarce zastanawiam się co zrobić z resztą filtrów. W Petzlu wszystkie masz pod ręką. Czerwona dioda jest czasem trochę za słaba ;-)
Przepraszam za posta pod postem, ale wcześniejszego pisałem z tableta i nieopatrznie go za wcześnie wysłałem.
Zgodzę się całkowicie z opinią testującego, że tryb SOS na czerwonej diodzie w tej latarce nie jest potrzebny. To, że jest on źle widoczny z daleka to jedno.
Ja wolałbym jednak zamiast błyskającego jakiegokolwiek bajeru mieć dwa poziomy światełka na czerwonej diodzie.
Nie wiem jakiego czerwonego leda w niej zastosowano, ale świeci dość mocno.
Niższy tryb przydał by się zwłaszcza kiedy płynie się w nocy żaglówką.
Wówczas potrzebne jest takie światełko, które pozwala popatrzeć na zegarek, rozejrzeć się po kokpicie i przy tym wszystkim nie przeszkadzać w obserwacji otoczenia.
Zresztą takie właściwości przydatne są nie tylko na łódce.
Zaznaczam, że to tylko jest drobna uwaga, bo latarka jest bardzo fajna i na jej zakupie jeśli chodzi o parametry, w żadnym razie się nie zawiodłem.
A bardzo wybredny jestem jeśli chodzi o latarki.
Co do bezawaryjności i wytrzymałości, sezon żeglarski i kilka wypadów w teren to zweryfikuje.
Tak na marginesie, na zatrzask do klapki od baterii także nie narzekam.
Spokojnie można go otworzyć bez żadnych dodatkowych tipsów.
Pozdrawiam,
Marek
Marku, ile ludzi tyle opinii ;-). My zwróciliśmy uwagę na te rzeczy gdyż właśnie one nas denerwowały. Zobaczymy jak będzie po dłuższym użytkowaniu.
Pozdrawiamy
Witam,
Jako, że na sezon potrzebna mi jest czołówka dla drugiej osoby, kilka dni temu zakupiłem TACTIKKĘ + RGB od Petzla. Przyznam się, że czekałem na ten model, bo jest to jedna z nielicznych czołówek posiadających prócz diody głównej tryb RGB, co skutkuje tym, że można mieć od ręki prócz białego także czerwone, zielone i niebieskie światło.
Latarka owszem przyjemna. Na dodatek ze stabilizacją. Tyle tylko, że na dłuższe wypady i tak wziąłbym Nomada, który w porównaniu z tym nowym Petzlem jest pancerną konstrukcją, co na pierwszy rzut oka jest widać. Nie wiem czemu ludzie odnoszą wrażenie, że Nomad jest plasticzny? Owszem, Petzl odwalił kawał dobrej roboty projektując optykę do diody głównej, która dzieli światło na bliski i daleki dystans a także dodając dyfuzor do diody RGB. Tyle tylko, że światełko z Mactronica jest nie dość że cieplejsze, to sam decyduję, czy mam mieć szperacz, czy ścianę światła. A to jednak wolę. Nie jestem także do końca przekonany do stabilizacji w tej latarce. Petzl na najwyższym trybie działa zauważalnie krócej od Nomada. System mocowania tej latarki nie jest tak uniwersalny, bo można nosić ją tylko i wyłącznie na gumie, no i brakuje uszczelki pojemnika na baterie.
Gdyby Mactronic zdecydował się na wersję rozwojową Nomada zachowując patent z filtrami, barwę światła, dwa osobne włączniki, dodając czwartego AAA, stabilizację i zamiast czerwonego leda diodę RGB z dyfuzorem, oraz pokombinował z wodoszczelnością tak, jak to jest w BD Storm i podwoił zapadki do stabilizacji odchylania, to uznałbym taką latarkę za idealną do swoich potrzeb.
Pozdrawiam,
Marek
Przepraszam za posta pod postem.
Nomad jest u mnie w ciągłym użytku i nic mu się nie dzieje.
Z braku dobrego światła w hangarze wykorzystywałem go także ze względu na barwę światła i dyfuzor przy przedsezonowym przygotowaniu do zwodowania łodzi. Przy tego typu pracach wymagane jest sporo światła. Zwłaszcza przy poprawkach lakierniczych. Pracował więc biedaczek cały czas na maksymalnym trybie. Akumulatory były wymieniane non stop i nic się nie wyłamało.
Jedyne ślady użytkowania latarki widoczne są na gumie. Kiedy wisiała na szyi, potroczyła się odrobinę na brzegach. Przyczyną jest zamek błyskawiczny kamizelki.
W tym czasie Petzl RGB użytkowany był w domu jedynie okazjonalnie. Podczas wymiany baterii plastik w przedniej części latarki pękł. I to zupełnie nie powiązany z zatrzaskiem.
Zdecydowanie nie jest to dawna produkcja tej firmy.
Nawet jeśli usterka nastąpiła przez złe wykonanie wtrysków w tym konkretnym egzemplarzu, to i tak w moim przekonaniu nie nadaje się on do poważniejszych zastosowań i raczej bym mu nie zaufał.
Z posiadanych obecnie przeze mnie plastikowych czołówek kompaktowych, w solidności wykonania Nomad ustępuje tylko Black Diamond Storm.
Ale to już zupełnie inny segment rynku i u mnie do czego innego służy.
Napisz coś więcej na temat Black Diamond Storm :-)
Nie mam na razie ;-(
Black Diamond Storm?
To chyba do mnie?
No cóż.
Recenzji na szybko nie zrobię.
Ponadto temat dotyczy „Nomada”.
Co do samej latarki, o którą piszesz:
Mam ją w wersji 2014.
Choć jest z plastiku, to prawdziwie pancerny i na dodatek wodoszczelny skurczybyk.
Bardzo dobrze rozwiązano sprawę odchylania latarki.
W tej wersji, którą mam, są dwie pancerne zębatki.
W odróżnieniu od tanich konstrukcji Petzla, czy omawianego tu Nomada, nie widzę takiej możliwości, by latarka niespodziewanie zmieniła kąt i nieproszona zaświeciła pod nogi.
Na dodatek sposób wykonania wskazuje na to, że zębatki te będą raczej trwałe.
Po sezonie użytkowania latarki nie widzę najmniejszego ich zużycia.
Zasilana jest z czterech baterii AAA.
Litówki i NiMh działają w niej jak należy.
Stabilizację ma do pewnego punktu.
Później zachowuje się jak na przykład Nomad.
Powoli sobie spokojnie ciemnieje.
W odróżnieniu od jej pierwszej wersji, poziom utraty stabilizacji nie jest sygnalizowany przez diodę kontrolną. Ona tu sygnalizuje tylko „uwaga na baterie” i „baterie do wymiany”.
Czasu całkowitej pracy latarki podobnie jak i autor recenzji „Nomada” nie liczyłem.
Użyteczny czas jest mniej więcej taki jak „Nomada” (ma w końcu czwartą dodatkową bateryjkę, która mimo początkowego wyssania energii przez stabilizację robi swoje), tyle, że ze dwie godziny na maksimum są stabilizowane.
Latarka ma i nie ma pamięci.
Pamięta czy ma świecić na biało, czy na czerwono.
Startuje od predefiniowanego trybu.
Później można siłę światła sobie wyregulować.
Zarówno na światełku białym, jak i na czerwonym.
Dotknięcie znajdującego się na prawym boku korpusu czujnika pojemnościowego powoduje to, że latarka zmieni tryb pracy. Z ustawionej lub predefiniowanej jasności do maksymalnej i będąc na maksymalnym trybie odwrotnie. Niestety po wyłączeniu latarki wyłącznikiem głównym, nie pamięta ustawionego przez użytkownika trybu. Deszcz nie ma na czujnik pojemnościowy wpływu, więc przypadkowa „dyskoteka” użytkownikowi „Storma” nie grozi.
Producent upchnął w nim pięć ledów.
Jeden umieszczony w kolimatorze robi za oświetlenie podstawowe i razem z optyką wywiązuje się ze swoich zadań bardzo dobrze. Szkoda tylko, że kolor światełka jest zimny.
Dwa fluxy odpowiadają za bliskie oświetlenie. Nie mają żadnej optyki i zachowują się tak, jak dwa porządne Ledy na wypasionej taśmie do oświetlenia. Sposób ustawiania jasności świecenia jest taki sam jak diody głównej i diod czerwonych.
Tu kolor jest cieplutki i bardzo przyjemny. A co ważniejsze, podczas prac wszelakich, jest to oświetlenie bardzo komfortowe.
Dwie dalsze diody, to diody czerwone.
Można je ustawić od poziomu, który pozwoli odczytać zegarek, do całkiem przyzwoitej jasności.
Ma także dwa tryby wolno migające. Biały i czerwony.
Latarkę uważam za bardzo dobrą.
Wodoszczelność sprawdziłem kilkakrotnie dla zabawy przyświecając sobie podczas nocnego pływania z maską na dno jachtu.
Do jej wad z mojego punktu widzenia należy zbyt twardy włącznik, to, że latarka zamiast na najniższych poziomach oświetlenia, startuje na predefiniowanym przez producenta trybie i ukształtowanie optyki, które przy włączeniu latarki wysyła niepotrzebnie demaskujące światełko na boki.
Dłuższe przyciśnięcie włącznika głównego powoduje blokadę, więc przypadkowe włączenie sprzętu podczas przenoszenia go w plecaku raczej nie grozi.
Guma jest przyzwoitej jakości. Można ją bez kłopotu wyciągnąć.
Na sprzączce regulacyjnej w odróżnieniu od pierwszej wersji latarki jest patent do dokręcania śrubki. Nie trzeba więc przy wymianie baterii używać monety. Pojemnik na baterie jest na tyle obszerny, że bez żadnych kłopotów toleruje nawet najgrubsze ze znanych mi akumulatorków NiMh.
Niestety mocowanie opaski gumowej raczej wyklucza przypięcie Storma na molle.
Generalnie jest to bardzo dobra wodoszczelna kompaktowa czołówka turystyczna.
Do celów militarno-taktycznych jednak nie bardzo się nadaje.
Ze względu na to, że po pierwsze widać ją bez potrzeby z boku, po drugie zaś niepotrzebne dotknięcie czujnika pojemnościowego w nieodpowiednim momencie może zrobić ładnego psikusa.
No ale nie ma czołówek/ręcznych latarek czy noży uniwersalnych.
Odpowiednikiem tego pancernego turystyka w sferze taktycznych zastosowań moim zdaniem jest na przykład posiadany także przeze mnie Petzl Strix.
Ten, choć daje znacznie mniejszą ilość światła jest także wodoszczelny i pancerny, a co ważniejsze do działań militarno-taktycznych właściwie zaprojektowany.
Jeśli chodzi o latarki uniwersalne, to moim zdaniem bardzo dobrze wywiązuje się ze swoich zadań właśnie „Nomad”, którym najczęściej w zastosowaniach codziennych się posługuję ;).
Witam.
Nabyłem niedawno nomada. i jest ok ale coś mi nie gra. Tu w opisie można było jednocześnie założyć filtr biały i czerwony. U mnie nie ma takiej opcji. Na jedną stronę mogę założyć albo biały albo czerwony, a na drugą zielony albo niebieski.Nie żebym narzekał ale nie można zamieniać każdego filtra z każdym. A póki co latarka jest rewelacyjna.
Hmmm, dlaczego nie można ?
No właśnie też nie rozumiem?
W moim egzemplarzu latarki jak najbardziej można stosować razem biały i czerwony filtr.
Nie da się zastosować białego razem z niebieskim.
Chyba, że firma coś w konfiguracji filtrów zmieniła.
Co do samej latarki, pod koniec sezonu z prawdziwą przyjemnością (bo jest to polski projekt), podtrzymuję swoją o niej opinię.
To najczęściej używana latarka czołowa przeze mnie. Przemyślana i niezawodna.
Może i nie mam takiego doświadczenia, jak „zawodowi” testerzy tego typu sprzętu, ale jako latarko-holik od lat cielęcych z „kilkoma” latarkami przez swoje 53 lata życia miałem do czynienia. Tak więc wydaje mi się, ze wiem, o czym piszę.
W stronę obecnych wyrobów Petzla zaś, tych wykonanych z badziewnego twardego plastiku, nawet się już więcej nie popatrzę. To, co u nich nabyłem jest dla mnie przykładem, jak przez nieprzemyślane oszczędności na plastiku, z którego wykonano obudowę, można skopać dobry pod względem optyki i elektroniki projekt.
Najprawdopodobniej na żaden inny nie popatrzę się także. A to ze względu na „wyjątkowo” poważne podejście ich serwisu do klienta.
Mactronicowi, którego pierwsze latarki bardzo mnie rozczarowały, mogę tylko powiedzieć „tak trzymać”!
Nie tylko ze względu na coraz lepszą jakość wyrobów, ale także ze względu na przyjazny dla klienta i sympatyczny serwis, który zachowuje się podobnie jak serwis „Nitecore”.
Dzisiaj dotarła do mnie ta latarka. Pierwsze wrażenie bardzo dobre, lekka i poręczna. Wszystko działa super. Najważniejsze, że świeci bardzo dobrze. Rewelacyjna jest funkcja zapamiętywania ostatniego trybu pracy – nie trzeba przeklikiwać przez wszystkie opcje. Niezdecydowanym szczerze polecam. Latarka warta wydanych pieniędzy.
W opisie znalazłem „Dłuższe przyciśnięcie włącznika głównego powoduje blokadę” – nie jestem w stanie tego zrobić w moim nomadzie . Dodatkowo przejrzałem opisy techniczne tej latarki i też nie znalazłem potwierdzenia obecności blokady. Poza tym latarka najlepsza super.