Jak podaje wikipedia „działania nieregularne” – to rodzaj walki prowadzonej przez przygotowane już w czasie pokoju lub doraźnie tworzone w czasie wojny pododdziały (zgrupowania), stosujące specyficzne sposoby walki w celu zwalczania i dezorganizacji działań przeciwnika na obszarze przez niego opanowanym. Formami działań nieregularnych są;
-
dywersja (zasadzka, podpalanie, wysadzanie, przenikanie, porwanie, uszkodzenie, niszczenie, dezorganizowanie funkcjonowania ważnych obiektów i urządzeń obronnych, produkcyjnych i komunikacyjnych przeciwnika
-
rozpoznanie (zasadzka, wypad, napad, obserwowanie, podsłuchiwanie, sondowanie, patrolowanie, namierzanie, wywiad z ludnością cywilną, zdobywanie dokumentów oraz przesłuchiwanie jeńców
-
blokowanie (zapora, zasadzka)
-
likwidacja (zasadzka, okrążenie, pościg)
-
działania psychologiczne (wyczerpanie psychologiczne i fizyczne, dywersja, zastraszanie)
Jednym słowem można napisać; partyzantka na własnym terenie.
Nigdy nie ukrywaliśmy że ćwiczymy z bronią. Przez lata byliśmy harcerzami, służyliśmy w wojsku a kluczem do ukierunkowania nas na takie a nie inne działania była służba w JS2028 czyli w popularnym dziś „Strzelcu” (a dokładniej OSW)
Gdy zaczynaliśmy, pomysły na obronę terytorialną i walkę partyzancką były w powijakach. Dziś zrobił się z tego mocny nurt. I dobrze. Pojawił się nowy pomysł, o nazwie „Odbudujmy Armię Krajową”, który wspieramy. Ale o tym innym razem.
A co my robimy w temacie działań nieregularnych? Szkolimy się. Dobrze wszyscy wiedzą że podstawa to motywacja i chęć, ale wiedza pomaga sprawdzić niektóre rzeczy dużo wcześniej.
Stąd też nasze ćwiczenia. Raz strzelanie, raz nawigacja, raz nocne rajdy. Każda rzecz przećwiczona wcześniej pozwala zaoszczędzić później czasu na kolejnych zdaniach.
Naszym „konikiem” jest oczywiście survival. A survival i wszystkie umiejętności radzenia sobie w lesie to podstawa działań typu E&E czyli Escape & Evasion (ucieczka i unikanie)
Wszyscy widzą co dzieje się obok naszych granic. Nie mówimy że może stać się to u nas. Ale znacie znane powiedzenie ; „Chcesz pokoju, szykuj się do wojny”.
Tym razem sprawdzaliśmy jak zielone ludziki mogą działać w nieznanym terenie wykorzystując odzież cywilną. Jak rozwiązać temat przenoszenia broni i amunicji.
Do tego nieznany teren, praca z mapą, nocna nawigacja, skryte podchodzenie.
Głupie? Jak się tak mocno zastanowić to nie jest to głupie. Przynajmniej tak myślimy.
Zresztą nowy pomysł MON o stworzeniu nowych struktur NSR których zadaniem będzie wykrywanie „zielonych ludzików” jest tez bardzo podobny.
Ćwiczyć, ćwiczyć, jeszcze raz ćwiczyć.
PS. zdjęcia były robione już po robocie ;-)
21 komentarzy
Czołem,
super, jako 33latek zdecydowałem się na dołączenie do ObronyNarodowej.pl i pomimo że jestem ojcem, mam pracę itd. uważam to za obowiązek, a jednocześnie dobra zabawę i sposób na kryzys wieku średniego :D
PS:
Mała uwaga, nie to że bym się czepiał ale E&E to Escape and Evasion, jak w skrócie S.E.R.E. Survival Evasion Resistance Escape
Dzięki już poprawiłem. Tak to jest jak się w nocy pisze ;-)
Na jakiej podstawie możecie mieć broń, licencja sportowa czy jak to tam się nazywa?
To gruby temat. Model które zabieramy do lasu to deko.
http://www.sprzętmilitarny.pl
Wiem że macie szkolenia typu combat SERE gdzie wymagane jest już jakieś wyposażenie i umundurowanie. A myśleliście może o szkoleniu właśnie z minimum wyposażenia wojskowego (aby nie przypominać „zielonego ludzika”)? Patent podobny do „strategii” jednostek specjalnych (chyba) i tak zwanych Prywatnych Firm Wojskowych/Ochroniarskich. Może to mija się z celem, ale osobiście ja nie chciałbym wychodzić podczas ewentualnej okupacji w wojskowym stroju. Chciałbym coś zrobić zanim nie złapią lub zastrzelą. Właśnie wtedy lepiej wyglądać z daleka jak cywil :)
Kurka chłopaki to wy w swoich garderobach macie też dżinsy ?! :D
To przypadek ;-)
Istne hard porno…. tyle penCotta na jednym pasie :D mniam !
Jeszcze kilka fantów będzie ;-)
He he, niestety założenie dżinsów nie powoduje, że wygląda się jak cywil. Podobno sprawdzony patent na wygląd cywila to kompletne dresy.
Koniec końców przyjdzie nam strzelać w dresach jak to powiedziałeś, albo w ciuchach więsniaka (stara marynarka, przetarte w kroku spodnie i kalosze) bo dżinsy już są znane pośród wojskowych (na to wygląda) :D :D
Powoduje nie powoduje. Noszenie AK nie powoduje ;-). Oczywiście że jak zobaczy ktoś gościa w oporządzeniu z karabinem to nie pomyli go z cywilem. ale z kim? No właśnie to pierwsza sprawa; brak identyfikacji. Druga sprawa to fakt że na robotę trzeba dojechać, dojść. Robi się to w cywilnych łachach a już na starcie zarzucasz szpej. A jakie to łachy i jaki szpej to już osobna historia. Po prostu sobie to wszystko sprawdzamy. Swoje wnioski mamy ;-)
Dobre. Z tym, że słyszałem opinię, iż w naszych przewidywanych warunkach powinno się mieć na sobie tyle aby móc to w ostateczności zakopać w ziemi/ukryć pod mchem/ połknąć/ itd. w kilka chwil (nie wiem ile to) ;) Czyli giwera, nóż, latarka, magazynki do kieszeni i niewiele więcej ;)
Jak chcesz połknąć 8 magazynków do AK?
Przecież z tym połykaniem to był żart.
Natomiast z tym minimalizmem to nie.
No to nadal jest problem z magazynkami, granatami itp. Co innego akcja w mieście a co innego w środku lasu
Podobno jednym z błędów jest podchodzenie przez pasjonatów do naszych lasów jak do jakiś nie wiadomo jakich przestrzeni afganistanopodobnych – w działaniach już po zajęciu terenu przez wroga (nie mylić z działaniami prowadzonymi podczas regularnej walki jeszcze przez WP, z działaniami na styczności wojsk czy opóźniającymi, zwiadowczymi) . Z dzisiejszymi środkami technicznymi (rozpoznanie, komunikacja, transport) nasze lasy to dla ewentualnych partyzantów pułapki – jeśli zechcą tam wejść i działać – chyba, że mają to być akcje samobójcze. Po prostu przy technice dzisiejszej i sieci dróg zbyt łatwo izolować nasze lasy i znaleźć partyzanta na warunkach przeciwnika. Stąd chyba lepiej wyglądać jak grzybiarz :)
Ale to oczywiście wszystko teorie i gdybanie – trzeba się ćwiczyć, aby sąsiadom nie przyszło do głowy nas napadać ;)
Typowe spodnie robocze takie z łatami na kolanach i z kieszeniami cargo też fajnie się prezentują pytanie czy w czasie wojny taki pan leśniczy czy pan wędkarz też będzie brany jako zło które trzeba unicestwić. ;-) Do przenoszenia części sprzętu można zawsze użyć kamizelek wędkarskich w obciachowych kolorach. To tak z moich obserwacji na ten temat ale wiele zależy od tego co, gdzie, jak kiedy.
Podzielam wątpliwości Mariusza. W odróżnieniu jednak od niego chciałbym postawić problem w bardziej kategoryczny sposób i zadać , bez ogródek, pytanie: Czy w Polsce partyzantka leśna ma w ogóle sens? Chętnie dam się przekonać, że tak, ale na razie takiego przekonania nie mam. Może warto pogłębić temat i napisać o tym coś więcej.
Partyzantka leśna…nie ma sensu. Ale techniki działania na obszarach leśnych jak najbardziej. Lepiej ćwiczyć i nie wykorzystać niż zastanawiać się później co i jak.
Z tego co wiem, to ta „partyzantka leśna” powinna wyglądać tak, że w ostateczności uciekasz do lasu – ale po jak najkrótszym czasie jesteś już grzybiarzem. Likwidacja śladów zapachowych (np. żeby pies nie poznał na punkcie kontrolnym), likwidacja wszystkich śladów z ubrania i ciała – np. śladów prochu z dłoni. Po za tym przyszły partyzant nie zakłada w zasadzie żadnego oporządzenia – aby np. na ubraniu nie pozostały wytarte ślady po szelkach. Oporządzenia też nie zakopujemy (bo najlepiej go nie mieć w tej sytuacji) – w ogóle staramy się nie zakopywać materiałów/ubrań – bo w przypadku ich odnalezienia łatwo na nim w laboratorium znaleźć coś co doprowadzi do „partyzanta”, na śliskim – worek, metal, itp. – mniej się zachowuje śladów i łatwiej „zobojętnić” np. zapachowo czy „odciskowo” w lesie.