Custom tomahawk & pouch

Data dodania: 14 grudnia 2012   |  Ilość komentarzy: 5   |  Kategorie: Wyposażenie

Przez ostatni czas brakowało mi w wyposażeniu czegoś czego nie mogłem zdefiniować. i dopiero ostatnio grzebiąc w szafie odnalazłem stary tomahawk Cold Steela. Porzucałem trochę w lato i stwierdziłem że to znakomity sprzęt na wojnę. Zresztą zobaczcie teraz jakim uznaniem cieszą się tomahawki w Afganistanie. To uniwersalne narzędzie cięższe od noża i o szerszym kręgu zastosowań Niestety mój Vietnam Hawk nadaje się tylko do walki i do wyważania drzwi. Jego przydatność w lesie jest znikoma. I tak czas mi upływał aż pewnego razu za jakiegoś fanta wymieniłem się na zlocie knives na hawka. Serdeczny kolega pozbył się swojego hawka którego customował mu Jasiu. I to okazało się strzałem w dziesiątkę. Lekki, poręczny hawk który może robić jako mała siekierka. I do tego nada się na biwaku do pracy i nie przeszkadza w marszu. Generalnie uwielbiam siekiery które ważą maksymalnie kilogram a to maleństwo waży dużo mniej. Kilkakrotnie widziałem rożnych ludzi którzy tachali małe siekierki Fiskarsa ale jakoś nie mogłem się przekonać. Miały małe krótkie trzonki i słabo radziły sobie w lesie. Ale ten hawk był czymś zupełnie innym. To Trail Hawk CS. Czytałem o jego survivalowym wykorzystaniu na kilku blogach ale jakoś nie mogłem się przekonać. No i nie miałem tego modelu.

Wszystko się zmieniło gdy wziąłem w ręce tego customa. Szlif który zrobił Jasiu powoduje że hawk wchodzi w drzewo jak w masło. Sprawdziłem sobie go na szkoleniu zaawansowanym jakie prowadziłem na początku listopada. Hawk potwierdził swoja przydatność. Od tego czasu zabieram go wszędzie gdyż może być i bronią i uniwersalnym narzędziem do drobnych prac na biwaku. Oczywiście pełnoprawnej siekierki nie zastąpi ale taką to mam w samochodzie ;-)

Z posiadaniem hawka rodzi się też inny problem.

Trzeba go jakoś przenosić. Nie bawię się w trapera (na razie ;-) to odpada noszenie hawka za pasem. W ręce też średnio. Wszystkie pokrowce które oglądałem w necie też do mnie nie przemawiały. Idealnym rozwiązaniem byłby kydex….ale tego akurat nie miałem. Przez jakiś czas nosiłem go w skórzanej pochwie od innego hawka ale to nie było rozwiązanie.

Taka idealna broń a nie mogłem jej szybko dobyć.

Oczywiście potrzeba jest matką wynalazku.

Godzinka przy maszynie i jest.

Pokrowiec który pozwala bezpiecznie przenosić tomahawk. Zabezpiecza w pełni ostrze gdyż wsadzony jest w kilka warstw taśmy poliamidowej obszytej cordurą i zbitej metalowymi nitami. To gwarantuje że głownia nie przetnie nam pokrowca.

Ale największe zalety to możliwość dowolnego troczenia (MOLLE, ALICE, PAS, sznurek przez klatę jak neck ;-))

oraz możliwość bardzo szybkiego dobycia. Całość spoczywa na jednej taśmie i jednym fastexie. Wystarczy odpiąć fastexa aby hawk sam wpadł nam do ręki.

To naprawdę się sprawdza.

[nggallery id=96]