Dakota Fire Hole

Data dodania: 17 maja 2012   |  Ilość komentarzy: 8   |  Kategorie: Szkolenie

Jest wiele sposobów palenia ognia. Wszystko zależy od tego w jakiej sytuacji palimy ognisko i do czego mam nam służyć. Możemy generalnie rozróżnić trzy takie techniki nie wchodząc na razie w szczegóły terenowe. No bo inaczej pali się ognisko w zimie a inaczej ciepłe lato. Dla naszych potrzeb staramy się rozróżniać trzy sytuacje potrzeby rozpalania ognia.

-szybkie ognisko gdzie nie zależy nam na technice palenia. Liczy się tylko ciepło, zagotowanie wody, sygnał itp.

-ognisko które będziemy palić jakiś czas w miejscu. Czyli zostajemy w terenie i będziemy gotować i mieszkać jakiś czas w jednym miejscu.

-skryte ognisko ucieczkowe.

Wszystkie trzy sytuacje oczywiście można modyfikować. Pierwsza sytuacja może wynikać z różnych aspektów. Równie dobrze może chodzić o rozgrzanie kogoś w zimie jak i tylko zagotowanie wody. Różnica między pierwszą a drugą sytuacją rozpalenia ognia jest oczywiście czas jaki możemy pozwolić na przygotowanie paleniska, zbieranie opału i zabezpieczenie terenu. Osobną sytuacją jest palenie ogniska ucieczkowego w zadaniach SERE lub E&E. Jest to często pomijane w wszelkich opisach i podręcznikach. W europie w sumie nie ma na to jakiegoś specjalnego systemu ale w stanach standardem jest używanie paleniska o nazwie Dakota Fire Hole. Czyli palenisko Indian szczepu Dakota lub dosłownie dziura w ziemi typu Dakota. Jaka jest historia tego typu paleniska nie wiem. Dakotowie często też nazywani Siuksami (Sjuksowie) zamieszkiwali pd-wsch. tereny Ameryki Pn., prawdopodobnie w okolicach Florydy. W XVII w. Dakotowie osiedli w okolicach górnego biegu Missisipi i Wielkich Jezior. (za wikipedią) a po kolejnej wojnie z ich przeciwnikami Czipewejami zostali wyparci na wielki równiny. Była to jedna z większych społeczności indiańskich na terenie ameryki północnej. Nie wnikając w historię skupimy się na sposobie palenia ogniska typu Dakota. Ognisko to jest przeznaczone nie tylko do skrytego palenia. Ten sposób palenia powoduje że przy małej ilości opału możemy szybko przyrządzić potrawy lub zagotować wodę, gdyż palenisko Dakota skupia ciepło i kieruje je, tylko w kierunku góry czyli tam gdzie znajdują się naczynia. Inną zaletą paleniska tego typu jest fakt że pozwala maskować ogień i dym najlepiej z wszystkich znanych nam typów ognisk. Dlatego też opis jego stosowania znajduje się a amerykańskich podręcznikach survivalowych dla wojska czyli popularnych FM. Znajduje się także w słynnej biblii rangersów ;US Army Ranger Handbook. To że występuję w technikach amerykańskich to akurat nic dziwnego w końcu to techniki rdzennych amerykanów a kolejne pokolenia pisały te podręczniki. Jak więc działa Dakota fire Hole. Oczywiście podstawą jest wykopanie małego dołka w którym zrobimy palenisko. W większości instrukcji jest podane że dół powinien mieć około 30 cm i mieć średnicę też 30 cm.

20120501068_resize

Jednak aby uzyskać takie wymiary paleniska należało by mieć ze sobą saperkę a to nie zawsze ma miejsce jeśli myślimy o zadaniach SERE. Wtedy musimy radzić sobie inaczej i musimy zmniejszyć palenisko. Jak? Jakie ma mieć wymiary? Wszystko zależne jest od tego do czego ma służyć i jakie na przykład mamy ze sobą naczynie. Jednak z moich obserwacji dół w którym będziemy palić nie powinien mieć mniejszej średnicy niż 20 cm i podobnej głębokości. Takie wymiary damy radę uzyskać bez problemu pracując nożem a najlepiej do tego celu wykorzystać pierwszy lepszy patyk.

20120501074_resize

Jedną stronę cieniujemy nożem tworząc swego rodzaju łopatkę. Taką improwizowaną saperką szybko damy radę wykopać palenisko. Lepiej też dla naszego noża bo nie stępimy go grzebiąc w ziemi. Jeśli jednak ziemia będzie zmarznięta lub będzie bardzo twarda, być może potrzebne będzie jej kilkakrotne spulchnienie. Najlepiej zrobić to kijkiem ale może być potrzeba wbicia tam noża. Wszystko zależy. Pamiętajcie że nie ma dwóch takich samych sytuacji survivalowych. Zawsze coś będzie inaczej. Większa wilgotności. Inna gleba, inne drzewa w okolicy. Stąd ta improwizacja zawsze będzie wyglądać inaczej. Wracając do naszego paleniska. Gdy już wydłubiecie w ziemi dołek należy zbudować kanał doprowadzający do niego powietrze. Inaczej ognisko nie będzie się nam palić. Jak za pewne dobrze wiecie do palenia ognia potrzebne są trzy rzeczy;

-temperatura

-paliwo

-powietrze

Jeśli nie damy naszemu ognisku dopływu świeżego powietrza, mit paleniska padnie. Są dwie metody na zbudowanie kanału. Jedna to wykopanie podobnego dołka i połączenie ich małym tunelem. A druga to „wywiercenie” otworu tym samym kawałkiem drewna co kopaliśmy dołek. Prostsze i szybsze ale taki tunel może dostarczać mniej powietrza. Ta metoda nadaje się idealnie do małych palenisk gdy gotujemy tylko kubek wody. Tunel powinien być wykopany pod kątem około 45 stopni. Pamiętajmy żeby był od strony nawietrznej tak aby palenisko mogło samo pracować. Tunel powinien także wchodzić w palenisko jakieś 10 cm powyżej jego dna. Jeśli będzie za nisko to popiół z palonego drewna szybko go zasypie. Oczywiście zależy to od tego na ile potrzebujemy takie paleniska. Całość paleniska staramy się wykonać w miarę trudno dostępnym miejscu. Pamiętajmy że to element szkolenia ucieczkowego. Jednak gdy będziemy go ćwiczyć trzymajmy się przepisów przeciwpożarowych. Ja zawsze mam pod ręką kilka litrów wody i saperkę jako minimum awaryjne w przypadku rozprzestrzenienia się ognia. Co prawda w przypadku Dakota Fire Hole zaletą jest właśnie ukrycie ognia i nie ma ryzyka aby ogień nam się rozprzestrzeniał, ale licho nie śpi. W warunkach walki o przetrwanie na tyłach wroga nasze palenisko powinno być umieszczone blisko drzewa tak aby dym jaki będzie się wydostawał z niego trafiał w gałęzie i tam się rozchodził. W ten sposób nie będziemy widoczni. Palenisko zamaskuje ogień i teoretycznie i w dzień i w nocy będziemy mieli szanse palić ogień skrycie. Teoretycznie, gdyż do tego dochodzi zapach oraz odgłos łamanych gałęzi. Titaj niestety musimy mocno myśleć jak zaradzić takim elementom. Zapach. Tego elementu praktycznie nie da się uniknąć. Oczywiście palenie w gęstym lesie powoduje że zapach mniej się rozchodzi ale jednak ognisko czuć z daleka. Musimy mieć dużą potrzebę żeby zapalić ognisko i pewność że jesteśmy daleko od nieprzyjaciela aby nie zdradzić się paląc ogień. Łamanie gałęzi można ominąć używając piły lub sekatora. Można łamać je także owijając je kurtką lub ponchem. Dźwięk też inaczej się rozchodzi gdy będziemy to robić nisko na ziemi. Gdy do tego znajdziemy jakieś zagłębienie to jest szansa że ze 100 metrów takie ognisko nie będzie widzialne i słyszalne. Przeprowadzaliśmy kiedyś testy i spokojnie można zamaskować ogień, zapach i dym na dystansie około 40-50 metrów. Wymaga to co prawda przestrzegania kilku zasad ale da się to zrobić. Musimy pamiętać o dźwięku łamanych gałęzi, o zapachu i kwestiach wizualnych. A jak zagotować coś na naszym Dakota Fire Hole? Najprościej jest położyć na palenisko dwa grubsze polana, dwa kamienie lub jak nie mamy tego pod ręką to wystrugać gałązki ze świeżych drzew. Nie martwy się o ślady bo ślady i tak zostaną.

img_4761_resize

Wprawny tropiciel bez kłopotu odkryje że paliliście tutaj ognisko więc nie ma się co przejmować świeżymi gałązkami. Jednak starajmy się to robić w obrębie naszego paleniska. Nie uwzględniam tutaj żadnych przepisów i poszanowania przyrody. Przypominam że pisze o ognisku ucieczkowym i walce o życie. Z tymi śladami to też bez przesady. Jak będziemy leżeć pod drzewem to nawet trawa zostanie ugnieciona a gdzie tam dopiero ognisko. Nie mnie śladów staramy się zrobić jak najmniej. Dlaczego? Bo gościom którzy za jakiś czas wpadną na to miejsce może być trudno zdefiniować ile osób było i w którą stronę poszli, co robili (oczywiście oprócz palenia ognia). Dlatego też nie zasypujemy żadnych śmieci, żadnych elementów naszego MRE itp. Albo palimy albo zabieramy ze sobą. Mały papierek z numerkiem lub datą może spowodować że nasza historia ucieczkowa się posypie. Bo wyobraźmy sobie sytuację że opuściliśmy miejsce bytowania i nikt nas nie ścigał. Ale zostawiliśmy opakowanie po jakiejś części jedzenia. Po deszczu takie miejsce już będzie ciężkie do odszyfrowania kto i kiedy tutaj bytował ale jak znajdą papierek to czar pryska. Dlatego nigdy nic nie zostawiamy. Wróćmy do gotowania.

img_4750_resize

250 ml na naszym Dakota Fire Hole jesteśmy w stanie zagotować w czasie do 8 minut. To całkiem przystępny wynik. Gdy drzewo będzie mokre lub gdy będzie zimno to pójdzie nam trudniej. Nie mniej jesteśmy w stanie w ciągu 10 minut zagotować wodę na posiłek. Dakota może też posłużyć do ogrzania się. Są dwa sposoby. Jeden to położenie się w pozycji embrionalnej gdzie Dakota znajdzie się obok naszego brzucha. W ten sposób będziemy w stanie ogrzewać najważniejsze organy. (nie mówię o normalnym ogrzewaniu rąk czy stóp) Inną metodą ogrzania się jest zasypanie paleniska po gotowaniu i położenie się na nim. Taki „system” będzie grzał od 2 do nawet  6 godzin w zależności ile zarzewi zakopaliśmy, jaka jest grubość przysypanej ziemi i jaka jest temperatura.

Zapraszam więc do lasu.

Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć.

[nggallery id=75]