Zapraszam do zapoznania się z recenzją naszego nowego noża. I znów tym razem przetestował i napisał dla nas Kuba Woźniak.
Dzięki !
Dostałem od Supera nóż na spływ. “Masz, potestuj, pamiętaj żeby oddać ;-)”. No pewnie, poproszę! Na temat tego modelu wywiązała się klasyczna g**noburza na tacticalu, z tym że, zgodnie z prawami internetu, ¾ dyskusji było o wszystkim, tylko nie o nożu.
Sam nóż miałem okazję pomacać już kilka tygodni wcześniej, i od razu przypadł mi do gustu. Tak się składa, ze od dłuższego czasu (oj, będzie już kilka miesięcy) myślę nad projektem małego fixeda spełniającego wszelkie moje zachcianki. Mod.10 pokrywa się w 85% z moimi szkicami.
Rękojeść bez udziwnień, w prostocie siła! Żadnych wycięć na palce czy kombinowanych na siłę profilowań. Wykonana z drewienka (choć w wersji sklepowej ma być z micarty), przymocowana na stałe dwoma niewielkimi pinami.
Faktura i śliskość drewnianych okładek bez zastrzeżeń. Nawet mokre, w mokrych i zmarzniętych dłoniach, pozwalają na pewny chwyt.
Kształt lekko obły, lecz spłaszczony po bokach. Doskonale, nie przepadam za okrągłymi, mają tendencje do obracania się wzdłuż osi noża gdy jest ślisko.
Górna krawędź okładek wysunięta w przód, nieco dalej od dolnej. Duży plus.
Rozmiar pozwala na pełny chwyt, z zapasem dla rękawiczek lub większych dłoni.
Rękojeść zakończona jest, obowiązkowym w nożu w teren, otworem na smycz/linkę. Poza okładki wystaje jeszcze mały zbijak, choć w terenie nie znalazłem dla niego zastosowania, należy o nim wspomnieć z kronikarskiego obowiązku.
Obecność jelca wynika z kształtu całego noża. Łopatkowata klinga o profilu drop point jest zauważalnie szersza od rękojeści, co wymusza kształt całości zapobiegający ześlizgnięciu się dłoni na krawędź tnącą.
Szlif wklęsły, przy wyjściu na ~⅖ wysokości klingi, stopniowo zwęża się aż do czubka, który wygląda jak w klasycznym scandi. Dzięki temu nóż tnie całkiem nieźle, jednocześnie będąc wytrzymałym na podważanie/wiercenie czubkiem. Doskonały kompromis, biorąc pod uwagę jego przeznaczenie. Delikatny notch przy wyjściu szlifu poprawia estetykę i ułatwia ostrzenie.
8 cm KT – w sumie niewiele, ale większy nóż byłby już upierdliwy podczas noszenia non-stop na klatce. Jakoś to będzie… Podczas spływu nauczyłem się po prostu efektywnie rozłupywać, przy użyciu klinów, kawałki drewna, które były zbyt duże by batonować je ośmiocentrymetrową klingą. Da się? Bez problemu. Stara prawda, im więcej potrafisz, tym mniej sprzętu ci potrzeba.
Mała dygresja: standardowo używam w terenie klasycznych 4”. Rok, może dwa, temu rozglądałem się nieśmiało za czymś co miało by te 12-14cm. Dziś skłaniam się ku przeświadczeniu, że nawet 3”, wspomagane oczywiście składaną piłką lub hawkiem/siekierką, wystarczy by bez przeszkód wykonać wszystkie prace w terenie.
Stal? Wysokowęglowa, NC6. Z nożem spałem, mokłem na
deszczu, mokłem w rzece, pokrywał się okrutną rosą w środku nocy, etc. Służył też do przygotowania żarcia. W efekcie podczas spływu rdzewiał coraz bardziej i bardziej, a ja z premedytacją nic z tym nie robiłem. Czyścił się się tylko nieco podczas prac w twardym drewnie.
Pojawiły się komentarze, że na taki wypad przydałoby się coś z nierdzewki, a ja przewrotnie uważam, że wręcz przeciwnie. Przez 11 dni w takich warunkach pokrył się jedynie powierzchniową rdzą, która zniknęła po 3 minutach szorowania po powrocie. W czym to przeszkadza? No, może trochę gorzej wygląda na zdjęciach…
Nie wiem jak jest hartowany, podczas cięcia plastikowych opasek, sznurków i wybitnie twardego drewna dawało się zauważyć normalny spadek ostrości, lecz po minucie z małą ostrzałką DiaSam (po 10 przeciągnięć na grit 600, potem jeszcze kilka delikatnych na 1500) zyskiwał za każdym razem naprawdę imponującą ostrość, grube opaski zaciskowe ciął bez wysiłku push cutem.
Na grzbiecie klingi znajdziemy, podobnie jak w dwóch pozostałych nożach Survivaltechu, wycięcie do krzesania. Cóż – działa jak należy, ale i tak wolę korzystać z grzbietu piłki w multitoolu ;-)
No to teraz Kuba się przypieprza:
1. Mógłby być lżejszy. 137g, dużo-niedużo… Uważam, że rękojeść pod okładkami powinna mieć spory otwór ulżeniowy. Choć daleko mi do fanatyka nurtu UL, to noszenie zbędnych gramów jest, cóż… zbędne.
2. Szlif jest nieco krzywy, tzn. wyższy z jednej strony. Różnica nie jest duża, nie ma żadnego znaczenia dla użytkowości, jednak nie można o tym nie wspomnieć.
A co Kuba by zmienił:
1. Wyższy o ⅓ szlif płaski (nie lubię wklęsłego “bo nie”, taka fanaberia, nic osobistego), z zachowaniem masywnego czubka.
2. Wspomniana masa – lżejsze okładki (micarta, pleksi?) + otwory pod nimi.
3. Dwa duże piny jak w Mod.01 (tylny pełniący rolę otworu na linkę), płaski szlif i wykończenie płazów jak w pozostałych dwóch modelach w ofercie – właśnie po to by zunifikować ich wygląd.
A czego nie?:
1. Stal i hartowanie – bez zastrzeżeń.
2. Rękojeść (kształt), 10/10, miód!
3. Rozmiar noża i kształt klingi – dużo potrafi, niewiele miejsca zajmuje, a “łopatka” sprawdza się podczas przygotowywania żarcia.
No to jeszcze kydex, bo jest to część zestawu. Krótko – świetny. Trzyma mocno i pewnie, z kliknięciem. Nie ma opcji żeby nóż wypadł, nawet noszony do góry nogami.
Dziekuję, dobranoc.
My też dziękujemy !
3 komentarzy
Polecam pokryć nóż keczupem(czysysty,bezrdzy)i wytrzeć go po upływie około 5minut wtedy zyska naturalną powłokę chroniącą go przed rdzą którą naprawdę trudno zetrzeć.
Czy zyska to nie wiem. Będzie miał plamy i taki już zostanie ;-) Identycznie działa cytryna i musztarda a także czosnek ;-)
Gdzie można kupić ten nóż albo podobny ? ( chodzi mi o różnicę w szlifie ) nie o kształt – bo mi się on bardzo podoba a nie jest już dostępny w survivaltechu :(