Czego Ötzi może nauczyć nas w survivalu? – przetrwać w pradziejach

Data dodania: 21 kwietnia 2020   |  Ilość komentarzy: 2   |  Kategorie: Blog, Ciekawostki, Survival

Ötzi – „człowiek lodu”, ciało łowcy sprzed ponad pięciu tysięcy lat odnalezione w Alpach, to jedno z najbardziej niesamowitych archeologicznych odkryć wszechczasów. Lodowa mumia odnaleziona została z całym strojem, wyposażeniem i narzędziami. Co więcej znalezisko zostało dobrze opracowane, a dziś możemy przeczytać analizy poświęcone temu co Ötzi jadł, na jakie schorzenia cierpiał, czy nawet posłuchać rekonstrukcji jego głosu (opis podstawowego wyposażenia można odnaleźć choćby na stronie muzeum Ötzi the Iceman).

To jednak znalezisko ciekawe nie tylko z naukowej strony, ale również z punktu widzenia survivalu czy bushcraftu. Nie ulega wątpliwości, że każdy ówczesny człowiek o przetrwaniu wiedział więcej niż dzisiejsi specjaliści, rzadko natomiast trafia się okazja, by tak jak w przypadku Ötziego, zajrzeć im do wyposażenia, lub dowiedzieć się czym żywili się na szlaku. Więc wychodząc z założenia, że od lepszych zawsze warto się uczyć zastanówmy się, czego ten prehistoryczny łowca może nauczyć nas o survivalu.

Foto: Rekonstrukcja wyglądu „człowieka lodu” | Źródło: Wikipedia | Autor: Thilo Parg-Praca własna

Ubiór to podstawa

W przypadku Ötziego mamy do czynienia z całym zachowanym strojem, co jest oczywiście rzadkością dla tak dawnych znalezisk. Dzięki temu nie tylko znamy konstrukcje i kroje wszystkich elementów odzieży, ale zachowane DNA pozwala nam również odpowiedzieć z jakich gatunków zwierząt były wykonane. Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że Ötzi korzystał z tego, co akurat miał pod ręką – płaszcz z owiec, podeszwa buta i czapka wykonana ze skóry niedźwiedzia, do tego nogawice z kozy czy wierzch buta i kołczan ze skóry jelenia.

Analizy pokazują jednak, że choćby do napraw ów człowiek lodu nie używał tego, co miał akurat pod ręką. Zamiast tego konsekwentnie reperował strój używając tych samych gatunków skór.

Po zastanowieniu ten dobór materiałów nie jest ani trochę przypadkowy – płaszcz z owiec dawał najwyższy możliwy komfort termiczny, niedźwiedzia skóra zapewniała świetną wytrzymałość jak i poprawiała izolację, jelenia natomiast przy stosunkowo niskiej masie dawała dużą trwałość kołczanu i butów, więc elementów bardzo podatnych na zużycie. Każdy element był przemyślany i wykonany z najlepszych dostępnych materiałów. Ötzi wiedział, że w terenie w którym przyszło mu żyć, trzeba dobrze przemyśleć to z czego i jak będziemy korzystać. Doskonale zdawał sobie również sprawę, że utrzymywanie tego wyposażenia w dobrym stanie to podstawa przetrwania.

Foto: Rekonstrucja stroju i wyposażenia oraz pozycji w jakiej odnaleziono ciało Ötziego

Termoregulacja kluczem do sukcesu

Choć Ötzi był bardzo dobrze przygotowany do wyprawy pod względem sprzętowym, gdyby nie całe życie spędzone w podobnych warunkach na nic by się to nie zdało. Wyobraźmy sobie powiem współczesnego człowieka, który w podobnym stroju ma przemierzać lodowiec. I nie mówimy tu wcale o człowieku, który nigdy nie był w terenie, otyłym i przywykłym do siedzącego trybu życia. Mowa tu o większości z nas. Nawet jeśli żyjemy dość aktywnie i zdarza się nam podróżować w podobny sposób, w większości przypadków nie przetrwalibyśmy w tych warunkach. Dlaczego? Z tego samego powodu dla których nie przetrwalibyśmy w Jakucji, choć rdzenni mieszkańcy czy ludzie tacy jak Piotrek robią to z powodzeniem. Przez tysiące lat budowania cywilizacji i przywykania do jej udogodnień, niemal całkowicie zatraciliśmy umiejętności termoregulacyjne. Do tego dochodzą również inne kwestie, takie jak poruszanie się w górach w podobnym obuwiu jak Otzi, używanie prymitywnego plecaka etc. To co dla pradziejowego łowcy było normą, dla nas byłoby prawdopodobnie drogą przez mękę. Pocieszające jest jednak to, że tak nad termoregulacją, jak i naszą motywacją w niesprzyjających warunkach da się z powodzeniem pracować.

Umiejętnie korzystaj z tego co daje natura

Otzi doskonale wiedział co pozyskać, jak to spreparować czy w końcu do czego używać. Najpewniej dowiedział się tego od swojego ojca podczas licznych polowań i wypraw. W jego wyposażeniu znajdujemy choćby wysuszonego białoporka brzozowego – prawdziwego survivalowego multitoola, który w takiej wyprawie był nie do przecenienia (jeśli chcesz dowiedzieć się o nim więcej, sprawdź artykuł Piotrka – wejdź tutaj). Poza działaniem przeciwpasożytniczym czy bakteriobójczym, naukowcy domniemywają, że grzyb mógł również pomagać w łagodzeniu objawów boreliozy, na którą cierpiał Ötzi. W pojemniku wykonanym z kory brzozowej (już samo jego zbudowanie to niesamowicie cenna umiejętność, gdy nie mamy do dyspozycji żadnych naczyń) odnaleziono również fragmenty spreparowanego hubiaka pospolitego, którego z kolei używał jako hubki (co wcale nie jest tak prostą czynnością, jak mogłoby się wydawać). Również łuk, wykonany z cisu, czy mata upleciona z traw (których puste w środku łodygi są doskonałym izolatorem), nie były dziełem przypadku, a starannie zaplanowanymi konstrukcjami. I rzecz oczywiście nie w tym, by dziś zamiast leków do apteczki pakować białoporka, czy przekonywać innych, że taka plecionka spisuje się równie dobrze, jak najnowsza mata thermaresta, jednak umiejętności korzystania z takich elementów, a przede wszystkim wiedza na ich temat połączona z umiejętnością improwizowania, może być kluczowa.

Nie ma narzędzi uniwersalnych


Ötzi doskonale wiedziałby, że zadawanie pytania „jaki nóż do precyzyjnych prac, batonowania, skórowania i podważania wybrać?” nie ma żadnego sensu. I jasne, pewnie gdyby z jakiegoś powodu zostało mu tylko jego podstawowe narzędzie, wciąż wykonałby nim większość, jeśli nie wszystkie prace. Nie zmienia to faktu, że pradziejowi ludzie tacy jak on mieli świadomość tego, że dobrze dobrane narzędzie spisze się lepiej niż narzędzie uniwersalne. Ötzi miał więc nie tylko nóż, czy miedzianą siekierkę, ale także szereg różnego rodzaju i przeznaczenia ostrzy krzemiennych, służących do skrobania, wiercenia, wykonywania precyzyjnych cięć etc. Co więcej, podobnie jak w przypadku ubioru i innego ekwipunku, wiedział on, że narzędzia trzeba utrzymywać w jak najlepszym stanie, oraz iż ulegają one zużyciu. Ötzi miał więc ze sobą „ostrzałkę” – drewniany retuszer z rdzeniem wykonanym z poroża służący do naprawiania krzemiennych ostrzy.

Foto: Część narzędzi Ötziego (rekonstrukcje) – m.in. miedziany toporek, krzemienny nóż z pochwą i retuszer.

Spodziewaj się niespodziewanego

To być może najważniejsza lekcja nt. przetrwania dana nam przez Ötziego. On, człowiek lodu, pradziejowy łowca idealnie przygotowany do życia w tych warunkach jednak padł martwy gdzieś na alpejskim lodowcu. I nie była to hipotermia, spotkanie z niedźwiedziem czy upadek ze skał, a mały krzemienny grocik tkwiący gdzieś między żebrami. Nie wiadomo dlaczego Ötzi został zabity, nie wiemy również dlaczego „dał się” zabić. Może jednak zawiodło przygotowanie – jego łuk był nie skończony przez co nie mógł się bronić. Być może zabrakło po prostu czujności, a sam łowca nawet nie widział napastnika? Tego nie dowiemy się nigdy, możemy jednak wyciągnąć pewne wnioski. Nawet gdy jesteś doskonale przygotowani, prawa Murphy’ego wciąż o nas pamiętają. Oczywiście raczej nie grozi nam łowca z wrogiego plemienia, ale tę samą rolę może spełnić złamana na szlaku noga, zatrucie pokarmowe czy upadek podczas wspinaczki. Zawsze trzeba być uważnym i nie popadać w rutynę.

Kiedyś nie było lepiej

W zasadzie nie jest to już lekcja dotycząca przetrwania, a ogólne twierdzenie nad którym warto się pochylić. Wydaje się, że każdy rozsądnie myślący człowiek zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele dał nam cywilizacyjny rozwój. Coraz częściej słyszy się jednak powtarzane słowa o tym, że kiedyś było lepiej. Wśród bushcraftowców pojawiają się twierdzenia nt. wyższości naturalnych tkanin nad sztucznymi, czy romantyczne wizje traperów spędzających wieczory w idealnym obozowisku oświetlanym ciepłym światłem lampy naftowej. Wystarczy jednak przyjrzeć się opracowaniom dotyczącym stanu zdrowia Ötziego, by zrozumieć jak jest w istocie. Ba, nie trzeba nawet cofać się tak daleko, wystarczy sięgnąć do danych z wieku XVIII, XIX czy nawet najbliższego nam XX. Jeszcze sto lat temu choroby dla nas „codzienne” były śmiertelnym zagrożeniem, a za nieprzemakalne, oddychające tkaniny ludzie bez wątpienia oddaliby wiele. Spójrzmy też na to zagadnienie z perspektywy Ötziego – jestem przekonany o tym, że mając do wyboru skóry z owcy i współczesną, syntetyczną kurtkę, czy białoporka i zestaw leków, bez wahania wybierałby dzisiejsze wynalazki. Prawda płynąca z tej wiedzy jest prosta – bawiąc się w bushcraft możemy komplikować sobie życie, utrudniać codzienne czynności, czy sprawdzać „jak było kiedyś”. Kiedy jednak chodzi o przetrwanie wybieramy wyposażenie najlepsze do tego celu i korzystamy ze zdobyczy cywilizacji.

Galeria

AUTOR: GRZEGORZ SARNA

Z lasem, jak i prymitywną technologią związany od wczesnych lat szkolnych. Od młodości również zafascynowany historią oraz bronią. Doświadczenie w prowadzeniu zajęć zdobywał od lat prowadząc rożnego rodzaju lekcje, wykłady i warsztaty. Z wykształcenia archeolog, na co dzień popularyzator nauki, rzemieślnik tworzący w skórze i kydexie oraz instruktor survivalu i szermierki (m.in mistrz i wicemistrz Polski w szabli historycznej). Hobbystycznie rekonstruktor wielu epok, strzelec broni wszelakiej (od łuku i procy, przez czarnoprochowce, na wspólczesnej broni palnej kończąc) i kolekcjoner noży. W survivalu koncentruje się przede wszystkim na pradziejowych metodach i tym jak można przenieść je na współczesny grunt.