EDC

Data dodania: 27 września 2011   |  Ilość komentarzy: 12   |  Kategorie: Wyposażenie

EDC

 

Co kryje się pod magicznym pojęciem EDC? Dlaczego w ostatnich latach pojawił się wielki boom na to określenie? O co w tym wszystkich chodzi?

EDC czyli Every Day Carry to angielskie określenie sprzętu (wyposażenia) lub gadżetów które zgodnie z nazwą nosimy zawsze ze sobą-codziennie. Oczywiście to skrót –worek. Tak jak pojęcie survival jest workiem dla wszelkich paintbalów i łuków oraz quadów tak EDC to skrót, w którym zawiera się wszystko. Bo na przykład nie ma żadnego rozróżnienia czy to dotyczy wyposażenia cywilnego, policyjnego czy może wyprawowego. A te przecież się różnią. Co innego nosimy na wyprawie lub w lesie a co innego zabieramy na obiad do teściowej. Inne wyposażenie zalegnie tez u nas w kieszeniach w czasie pracy.

Mniej więcej EDC oznacza nasz codzienny sprzęt. Nie ma też tutaj rozróżnienia na kieszenie, samochód czy plecak. Ale to sobie zaraz jakoś wytłumaczymy.

Dla mnie pojęcie EDC to przede wszystkim to, co nosze ZAWSZE ze sobą. Niezależnie od stroju czy pogody. Są takie sprzęty, które są nam potrzebne zawsze, gdy wychodzimy z domu. Moje EDC pozwala mi być zawsze przygotowanym na niecodzienne zwroty sytuacji i skomasowane ataki prawa Murphego.

Jak mam to ogarnięte?

 

NÓŻ

To jeden z najważniejszych elementów wyposażenia. Niezależnie gdzie idę noszę go zawsze ze sobą. Dlaczego? Po pierwsze moja praca jest związana z organizacją i logistyką różnych przedsięwzięć. Bardzo często spotyka mnie zadanie, które wymaga użycia narzędzia do; przecięcia, podważenia, obcięcia, zastrugania, wycięcia. Mam na myśli wszelkiego rodzaju paczki, pudełka, linki i taśmy pakowe i klejące. Ale nóż także przydaje mi się do przygotowywania posiłków w pracy i na wyjazdach (tych prywatnych i służbowych) Czasem oczywiście zdarza się dzień, że noża nie wyjmę ani razu, ale czasem używam go kilkakrotnie. Jest to jedno z najważniejszych narzędzi, bo przede wszystkim bardzo trudno je zastąpić jakimiś innym. Nie ukrywam, że nawyk noszenia noża może wypłynąć właśnie na posiadanie najważniejszych rzeczy w czasie „kryzysu”. Znam ludzi, którzy nie dawno wciągnęli się w noszenie noży a już dziś nie wyobrażają sobie wyjścia bez nich po przysłowiowe bułki.

Oczywiście mit noszenia noża jako narzędzia do samoobrony krąży pośród ludzi. Wielu jest także przeciwnym możliwości posiadania noża gdyż uważają, że można go użyć do „niecnych” czynów. No cóż jakoś nie wyobrażam sobie cwaniaka, który kupuje w sklepie Benchmade lub Spyderco za 300-500 zł i idzie z nim na dymy. Te czarne charaktery używają noży z kuchni lub najtańszego szmelcu.

 

Nóż zawsze dobieram do sytuacji i stroju. Na co dzień nie ogranicza mnie praktycznie nic, więc trafia do kieszeni Spyderco Manix 2, Emerson CQC7 Endura lub któraś z Delic. Do bardziej „wykwintnych strojów” czyli jakiś gajer czy cuś trzeba wybierać mniejsze noże (Wengery, victorinoxy itp.)

Od jakiegoś roku noszę dwa noże. System survivalowy gdzie nosimy dwa koziki staram się przenieś na miasto. Działa tak samo. Mam dwa bo ;

-jeden mogę pożyczyć

-jedne zawsze jest bardzo osty

-jeden jest wytrzymalszy od drugiego

-jeden jest mniejszy i bardziej „cywilny” nikt się nie wystraszy na poczcie itp.

-i tak po prostu lubię

Oczywiście ktoś może mieć odmienne zdanie i uważać, że nóż, na co dzień nie jest potrzebny, ale ja się z tym nie zgadzam. A ktoś inny znów może mi zarzucić, że nosze dwa noże, ale takie mam doświadczenie i dobrze mi z tym.

 

LATARKA

 

Drugi po nożu sprzęt, który jest niezastąpiony. Czasem zdarza mi się używać go częściej niż noża. Rozładunek po nocy, upadek kluczy pod samochód, awaria prądu na klatce. To się dzieje tak często, że kilkakrotnie zmieniałem już latarkę. Dziś noszę zamiennie dwa modele Fenixa. Niestety nie pamiętam nazw ;-)

 

KRZESIWO

 

Rzecz, którą noszę i na razie przydała mi się raz. W wypasionej opcji jest to duża wersja Light My Fire dopięta do kółka z latarką i gwizdkiem a w wersji light jest to małe krzesiwo kluczykowe BCB dopięte do kółka z kluczami. Nigdy nie znamy godziny, kiedy będzie potrzebny ogień. Oczywiście lepsza zapalniczka. Ale gdy się nie pali? Po za tym zapalniczka jest większa i bardziej narażona na zniszczenie.

 

MULTITOOL

 

Stary poczciwy victorinox. Nie ma nic lepszego na świecie, nic tak wytrzymałego. Przeszedł ze mną kilka remontów ale nadal się dzielnie trzyma. Nie rozstaje się z nim nigdy. Niby jest w nim ostrze składane i mógłbym sobie odpuścić drugi nóż, ale jakoś nie potrafię. Nóż w tym vicku zamieniłbym na jakieś inne narzędzie. Ale jak jest to już niech będzie.

 

 

DOKUMENTY

 

Prawie zawsze w kieszeni po amerykańskim opatrunku osobistym. Najlepsze miejsce do przenoszenie portfela. Zawsze w tym samym miejscu. Łatwo dobyć, łatwo wyciągną. Łatwo kontrolować-trudno ukraść i zgubić. Jest to miejsce trudne do zlokalizowania przez kieszonkowca i trudne do obrobienia. Portfel nie wypycha mi też kieszeni.

 

KLUCZE

 

Tez prawie zawsze nosze ze sobą dwa komplety kluczy

Dom i samochód

 

TELEFON

 

Prawie zawsze. Teraz Nokia E52 i Samsung B2710 (nie wystąpiły na zdjęciach)

 

DŁUGOPIS TAKTYCZNY (czasem)

 

Zdarza się, że idę w miejsce gdzie jest niebezpiecznie lub gdzie nie można wnosić noża. Taki długopis wybije szybę i zrobi kuku w torbę.

 

ZEGAREK

Prawie zawsze stary Casio G-shock lub Traser

 

To tyle o mim EDC. Oczywiście ono może, co dziennie wyglądać inaczej. Inny nóż inna latarka. Ale generalnie taki set mam zawsze w kieszeniach. W myśl starego harcerskiego hasła „Bądź gotów” i naszej maksymy z firmy „spodziewaj się niemożliwego” staram się przygotować na wszelkie ewentualności. Ten sprzęt nie waży dużo i można się do niego przyzwyczaić a kiedyś może nam uratować życie. Z tym EDC jest jak z apteczką i gaśnicą w samochodzie. Wozimy ze sobą, choć nigdy nie użyliśmy …..ale jak będzie potrzebna to zawsze jest gotowa do działania.

 

[nggallery id=29]