Pewnie każdy słyszał już o tym co stało się w Bieszczadach na Bukowym Berdzie. Szkoła Przetrwania SAS organizowała w tym rejonie zimowisko survivalowe. Podczas jednego z wyjść i noclegów w terenie załamała się pogoda i wszyscy uczestnicy zostali ewakuowani przez GOPR. Nie byłoby w tym nic dziwnego i niestosownego gdyby nie kilka faktów. Postanowiłem napisać nasz komentarz i nasze stanowisko bo w tym internecie to dzieją się takie rzeczy że szok. Kto żyw biegnie się wypowiadać na temat tej sytuacji. Mamy tutaj więc obrońców i dzieciaków z nieszczęsnego obozu, mamy tutaj obrońców GOPRU, rodziców i chyba każdego kto siedział w tym czasie na necie. Dlaczego w ogóle piszę o tym? Bo tak się składa że w sobotę i niedzielę czyli na dwa dni przed feralną akcją też biwakowaliśmy w terenie. Mieliśmy szkolenie dla „cywilnych” klientów które odbywało się w Tatrach. A dokładniej na terenie Schroniska Głodówka i w pobliskich terenach. Przez cały czas naszego szkolenia wpajaliśmy uczestnikom dlaczego widzą schronisko i dlaczego słyszą samochody w nocy. Oczywiście-ze względu na bezpieczeństwo. Nocowaliśmy w quinzee czyli takiej formie „budżetowego” igloo oraz w tzw. trumnach śnieżnych a trzy osoby spędziły noc pod normalnymi ponchami. Najsłabiej wyposażona osoba spała przy ognisku. Wszystko to było związane z małą ilością śniegu. Niestety nie udało się żeby każdy uczestnik spał w jamie śnieżnej. W związku z tym że nocowaliśmy właśnie w takich a nie innych warunkach priorytetem było dla nas właśnie zapewnienie maksymalnego bezpieczeństwa. Stąd schronisko w zapleczu, samochody itp.
No tak ale co to ma wspólnego z sytuacją w Bieszczadach.
Ano właśnie ma.
Ale po kolei.
Najpierw przyjrzyjmy się nagonce medialnej która miała miejsce od samego początku.
W pierwszych informacjach dowiadujemy się że w górach utknęła grupa dzieci w wieku około10-12 lat oraz że znajdują się w stanie hipotermii i mają odmrożenia.
Taki komunikat brzmi groźnie.
Nie powiem to poważne zagrożenie życia. Ale znów kilka godzin później dowiadujemy się że to nie jednak nie chłopcy w wieku 10-12 lat a 16-19 lat. No jest poważna różnica.
Później dowiadujemy się (już w trakcie akcji ratowniczej) że ekipa nie była przygotowana do takiego biwaku.
Później znów ktoś mówi że jednak byli przygotowani.
Ciekawe są też inne dane. Raz ratowało ich 40 ratowników a później 50.
Raz wiał wiatr z prędkością 100 a raz 70 km/h.
Raz akcja kosztowała 20 a raz 30 tys.
No i te tytuły w prasie. I w kółko. Kto co i jak. Normalnie łeb bolał od tych przeinaczeń i jakiś wypowiedzi. Każdy się wypowiedział. Nawet Kuratorium. Wrzawa medialna niestety nie pomogła tutaj nikomu. To pożywka dla tych co siedzą przed telewizorem i obgryzają paznokcie.
Nawet dziś (czwartek) w porannym programie TVN mało sympatyczna redaktorka wypowiadała się mocno krzywdząco o całej akcji. Przede wszystkim o instruktorze który miał 22 lata. Jakoś nie mogła pojąc dlaczego miał tak mało lat. No to Pani redaktorko chciałem zauważyć że sam miałem pod sobą ponad 20 osób gdy miałem 17 lat! A w tamtych czasach gość w tym wieku był już kimś. Kilka lat w górach robi swoje. W wieku 22 lat byłem komendantem zimowiska gdzie przebywało ponad 50 dzieci. I prawo na to zezwala. Kluczem nie jest to ile kto ma lat tylko co sobą reprezentuje. No dobra ale wróćmy do samej sytuacji.
Co tam się stało i kto zawinił? I czy w ogóle zawinił?
Po pierwsze pragniemy zauważyć że bardzo dobrze że dzieciaki wyjeżdżają na rożnego rodzaju wyjazdy i szkolą się w takich rzeczach. Ciężko to akurat nazwać survivalem gdyż to zwykła turystyka kwalifikowana. Spanie w zimie w namiocie to nic strasznego ani survivalowego. No chyba że kto to robi pierwszy raz. Podobno te grupa nie robiła tego pierwszy raz. Więc jeszcze raz zauważę -dobrze że dzieciaki coś robią. Że nie stoją pod blokiem i nie chleją wina albo zabawiają się w palenie trawy.
A teraz sama sytuacja.
10 osób spędziło noc na grani na Bukowym Berdzie. W nocy zaczęło dymać mocnym śniegiem i wiał wiatr z prędkością dochodzącą do 70 km/h. Wątpię żeby wiało silniej gdyż powyżej 90 km/h nie byłoby tam kogo zbierać. Zresztą na filmie widać że wieje ale nie porywa plecaków i nie przewraca ludzi. Przy 100 km/h człowiek ledwo może ustać. Grupa przesiedziała tam noc i rankiem ktoś (nie wiadomo dokładnie ) zgłosił się do GOPRu o pomoc. Podobno instruktor dzwonił z hotelu do GOPRu celem poinformowania o takiej sytuacji i ewentualnej pomocy. Ale kto tak naprawdę zadzwonił po pomoc lub czy może to samo ratownicy podjęli taką decyzję to nie wiemy. Jest w tym dużo sprzeczności. No bo jest różnica czy sami ratownicy pojedli taką decyzję czy ktoś wezwał ich na pomoc. I to też jest kluczowa sprawa.
Kolejna sprawa. Po kilku godzinach ratownicy docierają do grupy. Wtedy też dowiadują się że nie ma z nimi na miejscu żadnego opiekuna. Jest tylko 10 osób. Później tłumaczą się że to forma „testu” „sprawdzianu” i że opiekun kontaktował się z nimi przez telefon. Na filmie z kamery ratownika widać że warunki są trudne. Widać grań, praktycznie zero śniegu, gdzieniegdzie wystaje trawa. Widać trzy namioty. W jednym połamane rurki od stelaża. Otwarty, zaśnieżony. Ratownik wchodzi do wnętrza i rozmawia z jednym z dzieciaków. Z relacji ratowników najpierw dowiadujemy się że byli kiepsko przygotowani. Jakiś czas później jednak pada opinia że byli dobrze przygotowani. Jeden ratownik mówi że nie mieli nart i rakiet ale jednak te przewijają się na filmie. Dużo rozbieżności. Na koniec jednak GOPR wypowiada się że uczestnicy mieli sprzęt ale nie umieli z niego skorzystać. No chyba przyznacie że dużo tych zmiennych i niewiadomych. Sam GOPR zaciemnia sytuację. Tutaj przydałaby się funkcja przedstawiciela GOPRU który by się kontaktował z mediami i przekazywałby to co dzieje się w trakcie ratowania. Myślę że uniknęlibyśmy wielu nieścisłości. Przecież jest różnica w tym że ktoś ma dobry sprzęt dopasowany do warunków a w tym że ktoś jest nieprzygotowany i trzeba go ratować. Niestety w obu przypadkach ktoś zawinił.
Jeśli nie mieli sprzętu to znaleźli się nie tam gdzie trzeba a jeśli mieli dobry sprzęt to ktoś nie pokazał im co on potrafi. Niestety widok połamanych rurek od namiotu nie dowodzi dobrego doboru wyposażenia. W takich miejscach rozbijaja się namioty szturmowe które kosztują grube zyliardy pesos i one czasem potrafią paść. Ale nie przy takich prędkości wiatru. Zasada jest jedna- dopasowujemy sprzęt do naszej aktywności. I tutaj rozbija się cała historia.
Co zawiniło?
Nie da się wskazać winnego takiej sytuacji. Chociaż prawo jasno o tym mówi to jednak ja byłbym daleki od tego. To zbieg wielu punktów które zadecydowały o tym że tak się sprawa skończyła.
Co więc było źle?
Wybór miejsca biwakowania Kluczowa sprawa.
Chłopaki nocowali powyżej granicy lasu. Jakieś 700-1000 m od lasu. Jeśli wrócimy do sprawy namiotów to mamy odpowiedź gdzie spać. Czyli pierwszym błędem było wybranie miejsca. W lesie by tak nie wiało, w lesie można by rozpalić ogień, w lesie byłoby bezpieczniej. Podejrzewam też że było tam więcej śniegu gdyż w relacji GOPRu musieli się oni przedzierać przez zaspy śnieżne. Na szczycie już nie było śniegu. Śnieg jest też świetnym izolatorem przez co niżej byłoby dużo cieplej. Kto wybrał takie miejsce noclegu? Brak doświadczonej osoby na miejscu Niestety brak opiekuna to poważny problem. Już nawet nie mówimy tutaj o aspekcie prawnym tylko o tym że nikt nie mógł podjąć poważnych decyzji o ewentualnym wycofie gdy grupa miała jeszcze siłę. Ktoś musi panować nad grupą w takich sytuacjach. Nawet jeśli to była forma sprawdzianu to instruktor mógł spać obok nich w swoim namiocie i się po prostu nie odzywać a tylko reagować. Ja wiem że chłopcy w wieku 16-19 lat wiedzą wszystko o życiu. Sam tak myślałem. Ale czasy się zmieniły i trudno tego nie zauważyć. Pewnie jakby program TVN się dowiedział o tym co robiliśmy w ich wieku też by miał pożywkę. Ale jednak dorośliśmy i dziś kluczową rzeczą jest RWD- Ratuj Własną Dupę. Czyli instruktor na miejscu mówi że wyczerpał wszystkie możliwości i wzywa ratowników. Wtedy jest to zrozumiałe. Nikt do nikogo nie ma pretensji.
Sprzęt
Piramida przetrwania jasno mówi co jest najważniejsze w survivalu. Motywacja. Tutaj chyba jednak jej zabrakło. Skoro dzieciaki same zeszły na własnych nogach z góry to o co cała afera? Po co GOPR? Jak mamy sprzęt odpowiedni do działania w takich warunkach to minimalizuję do naprawdę minimum jakiekolwiek błędy. Mieli nawet GPS. Czyli mogli wrócić po własnych śladach. Jeden z rodziców wypowiedział się TV że dzieci miały dobry sprzęt; śpiwory do -30. Tutaj chyba nieznajomość wyposażenia mówi sama za siebie. Znając życie to Pani powiedziała o temperaturze extrem gdyż waśnie ludzie tak reagują kupując śpiwór. To że on był do -30 to nie znaczy że ktoś się w nim wyśpi w takich warunkach. Dla śpiwora który extremum ma -30 komfort oznaczony jest na poziomie około – 22. Przy prędkości wiatru 70 km/h i temperaturze -7 mamy odczuwalną temperaturę ponad -28stopni!. A prędkość 100 km/h to nawet nie mieści się w skali. Ktoś pisał o temperaturze -15. Tutaj dopiero jak dodamy prędkość 70km/h mamy -43 stopnie. -43 stopnie. To ciężko wysiedzieć przy takiej odczuwalności temperatury. Owszem namiot daje zabezpieczenie. Ale widzieliście na filmie jak wyglądał? Więc jednak ten sprzęt nie był dobry…albo ktoś nie umiał go obsłużyć. I to tyczy się nie tylko sprzętu ale poradzenia sobie w takiej sytuacji. Co zrobić? Jak się ogrzać? Słyszeliśmy też od GOPRu o zamarzniętych butach. No jak młodzież posiadająca dwuletnie doświadczenie w turystyce nie wie że trzeba zabrać buty do śpiwora. To chyba pierwsza podstawowa rzecz na biwaku której uczą wszędzie. Może jakby ktoś pokazał…
Pogoda
Bez sensu jest tłumaczenie że pogoda się nagle załamała. To mogliby powiedzieć turyści 10 lat temu. Dziś w telefonie można sprawdzić co będzie się działo. Gdzie tam. barometr w zegarku pokazuje co będzie się działo. A w internecie można sprawdzić pogodę bardzo dokładnie. Co do godziny podają opady i ich wielkość. Wiem że nagłe gwałtowne burze czy wyładowania to rzecz której nie przewidzi nikt ale zamieć śnieżna trwająca całą noc? No ona nie materializuje się tak hop siup. Ktoś przeoczył tą sprawę.
GOPR
Podobno ratownicy odradzali wyjście grupie w ten rejon. Fakt że wyszli stawia już ich w niekorzystnym świetle. Rozumiem nie zapytać się i wtedy wzywać pomoc. Ale zapytać, dostać odpowiedź negatywną i jednak wychodzić? Oczywiście trzeba też to brać przez palce. Goprowcy wiedzą jaka jest pogoda i nie chcą robić sobie dodatkowej roboty. Ale z drugiej strony oni od tego są. Nie będę tutaj rozpatrywał kwestii tego czy akcja taka jak ta powinna być opłacona przez uczestników czy nie. Ratownicy są i muszą być na każde wezwanie. Taka służba. I takie na razie jest prawo. Dopiero po akcji sąd lub ktoś inny może sprawdzić czy była zasadność użycia ratowników. Ale tak na razie nie ma. Cieszmy się bo by panował straszny chaos.
Podsumowanie
Oczywiście zaraz ktoś rzuci że nie jestem obiektywny gdyż sam organizuję takie szkolenia. A tak. Nie muszę być obiektywny. Właśnie dlatego że zawsze przykładam wagę do bezpieczeństwa nic się nigdy nie stało. Jak są noże to jest apteczka a jak jest spanie w śpiworze w zimie to i są zapasowe śpiwory i termosy i schronisko w odwodzie. Nie zabieramy też ludzi w warunki gdzie mogą wystąpić takie sytuacje lub minimalizujemy je do minimum. Jak to mówimy; backup backupa.
A teraz podsumowanie akcji;
1.Dobrze się stało jak się stało. Nikt nie odniósł obrażeń czy odmrożeń
2.Dzieciaki mają szkołę na całe życie. Na pewno dużo się nauczyli
3.Instruktor powinien zawsze być blisko. Tak blisko że może sam zareagować. Jeśli on nie da rady to wzywa pomoc. Tutaj jednak był daleko
4.Sprzętu trzeba umieć używać
5.Pogodę trzeba sprawdzać
6.GOPR jest od ratowania i on lubi takie wyjścia. Im trudniej tym fajniej ;-) Oni lubią adrenalinę a wkurzeni są dlatego że nie mogli sobie polatać śmigłem ;-)
7.Dobrze wybierać miejsce na nocleg niezależnie gdzie nocujemy
8.Przygotowanym nigdy się nic nie dzieje
9. Nie wierzyć mediom!
18 komentarzy
Witam,
co do mediów, to sytuacja pewnie jest ubarwiona ze 300 %. Pamiętam jak kiedyś na rajdzie motocyklowym enduro wydarzył się wypadek i jednego z zawodników rozjechał inny. Zawodnika w ciężkim stanie zabrano do szpitala, gdzie umarł kilka godzin później. Jednak jak wyjeżdżaliśmy z poligonu w szczecinie, gdzie odbywał się rajd, w radio usłyszeliśmy informację o tym, że 2 osoby nie żyją, i 3 są ciężko ranne. Dlatego też, nie polecam wierzyć w cokolwiek co jest przekazywane w mediach, albo dzielić to na osiem.
Pozdrawiam.
Kolejna różnica między Wami, a nimi (poza odpowiedzialnym podejściem i paroma innymi tego typu nudnymi rzeczami) to wiek uczestników. Dorośli uczestnicy? Podpisali cyrograf, że są świadomi ryzyka itp itd? No to pies z kulawą nogą nie będzie miał pretensji, jeśli chcą sobie tyłki poodmrażać w kiepskich namiotach. Czym innym są małolaty, bo tu już się art. 160p2kk kłania i nie ma zmiłuj. No i dlatego media miały używanie, bo „matko bosko, dzieci!” Jeśli się potwierdzi, że instruktorzy ich zostawili i poszli balować do schroniska, to będzie skazanie i raczej słuszne. Hipotermia najczęściej zbiera żniwo przy niskich plusowych temperaturach, więc nie ma co ściemniać, że zagrożenia żadnego nie było i w ogóle o co ten szum. A jeśli uczestnicy byli jeszcze przemoczeni od śniegu i potu, to mają kupę szczęścia, że tylko jednego w niezłym stanie trzeba było zwieźć.
A że gębę nieodpowiedzialnych pajaców szkołom survivalu zrobili i całej sensownej zabawie kupę szkody, to inna sprawa.
Dobry artykuł :)
Najlepsze w tym wszystkim to punkt 6 !
9. Nie wierzyć mediom!
„Wiadomość z ostatniej chwili Paweł Supernat popełnił samobójstwo. Motywy jego działania nie są znane.”
~TEWAŁEN 48
Dobra koniec OFF-topu.
Szczerze mówiąc to ktoś tych instruktorów powinien uczyć. Co za kretyn wybiera miejsce na szycie góry na nocleg, tym bardziej zimą. Dodatkowo nie posiadając niezbędnego sprzętu i wiedzy do prowadzenia takiego szkolenia.
A tak nawiasem został im wytoczony jakiś proces?
pozdrawiam.
Sprinter, jeżeli zerkniesz na stronę kadry tej szkoły rzekomego survivalu, to zobaczysz, że są to głównie ludzie po kursach wspinaczkowych i kursach wychowawców kolonijnych. Jeden tylko główny organizator, którego widzieliśmy w mediach, jak można przeczytać w jego kompetencjach jest „Zawodowy Instruktor Survivalu CS. Vancroll”, czyli szkole rodziny Coghen. Nie dziwmy się więc temu, że p. poseł P. van der Coghen ma inne zdanie na to zdarzenie niż inni ratownicy GOPR.
Witajcie.
Musimy pamiętać że media też z czegoś muszą żyć. A poważnie, to ludzie zapominają że natury nie da się pokonać, i w pewnych sytuacjach nie pomoże nam nawet najlepszy sprzęt, tygodnie przygotowań i lata doświadczeń.
Pozdrawiam.
Nic dodać, nic ująć Panie redaktorze.
Mnie rozbroiła wiadomość (z mediów, więc nie wiem czy prawdziwa…), że instruktor kontaktował się z nimi telefonicznie. Jak dla mnie to nie poważne, wiadomo jak w górach z zasięgiem bywa i jaką żywotność mają dzisiejsze baterie w telefonach.
Inna sprawa to jaki plan awaryjny miał instruktor? Był sam, czy miał dodatkowy sprzęt? Co gdyby trzeba było kogoś natychmiast zabrać do cywilizacji?
A to, że dzieciaki robią takie rzeczy to plus dla nich. Pewnie większość ludzi co czyta Twoje artykuły robiła podobne rzeczy w młodości. Okej, wypadki się zdarzają ale mój najgorszy to obity ryj pod blokiem, i zwichnięty bark… pod blokiem. Jakoś w terenie nigdy nic mi się nie stało…
Dobry artykul…oj zeby tylko kazdy takie pisal …
wszystko OK, tylko czemu GOPR tak demonizuje i rozdmuchuje całą sytuację?
podaje koszty akcji i ahy ohy jak wiele kosztuje lot śmigła. nosz kurtka! za jego polecieli? po to ten śmigłowiec jest i po to on siedzi na dupie w bazie żeby nieść pomoc, a nie teraz zgrywać „ja wiedziałem, że tak będzie”.
jak dla mnie wystąpienia GOPRowców w mediach są kompletnie nieakceptowalne i śmieszne.
btw co do wytykania przez nich braków sprzętowych czy nieumiejętności korzystania, w przebitkach jednej ze stacji widać jak dwaj ratownicy prawie się maznęli czołowo na skuterach – więc może najpierw belkę w swoim oku.
Podczas szkolenia w Tatrach był niespełna 13 letni uczestnik i spał zagrzebany w śniegu w tzw trumnie śnieżnej. Pozwoliliśmy na jego wyjazd tylko dlatego, że byli tam Paweł i Łukasz. Znaliśmy ich profesjonalizm, bo nasz syn na przestrzeni kilku miesięcy brał już udział w innym szkoleniu organizowanym przez ten zespół (poprzedni w porze tzw ciepłej). Doświadczenie z poprzedniego szkolenia oraz wiedza o tym, że dołożą wszelkich starań, aby uniknąć niepotrzebnego ryzyka pozwoliła nam na podjęcie decyzji. Wiedziałem, że w ramach tzw „backupa backupa” mają co najmniej zdublowany sprzęt ( nawet odzież techniczną) , schronisko w odwodzie, lekarza w obozie. Wiedziałem też, że jeśli ( pomimo przygotowania wg wskazówek organizatora) okaże się, że moje dziecko wymaga zmian w osprzęcie, to zostaną one dokonane na miejscu. Dobrze jest być klientem takiej firmy i doświadczać rzetelności oraz takiego połączenia wiedzy i praktyki.
A dziękujemy, dziękujemy. Po prostu robimy swoje najlepiej jak potrafimy.
GOPR chce polatać śmigłowcem. Smieszny jesteś. Nie wiesz chyba, że to LPR (Lotnicze Pogotowie Ratunkowe) obsługuje go. Tam jest lekarz, pilot i ratownik medyczny. Nikt prócz poszkodowanego nie wejdzie na pokład. Poza tym opierasz swoją relację w na mediach, a nie faktach. Wiem, że wiatr był silny tak, że ratownikom rzucało saniami, które ważą kilkadziesiąt kilogramów. Poza tym bagatelizujesz opiekę nad niepełnoletnimi. Niestety ta cała „szkołą przetrwania” nie wywiązała się z obowiązku… Pozdrawiam.
Nie jestem śmieszy. Czytamy ze zrozumieniem drogi Janku. Dobrze wszyscy wiedzą że GOPR korzysta z usług LPR choć często też ćwiczą razem i latają sobie śmigłami. Tylko TOPR ma swojego sokoła na własność. Jeśli chodzi o moją wypowiedź chodziło mi o skrót myślowy- Każdy kto pracuje w takim zawodzie cierpi na uzależnienie od adrenaliny. I maja tak strażacy, policjanci i ratownicy. Po to się ćwiczy żeby coś robić. Stąd oni lubią „ostre” akcje. A jeśli masz jakieś info na temat akcji to proszę bardzo-pochwal się. Na filmie nie widać żeby im porywało cokolwiek więc może nie wiało tak bardzo jak mówią niektórzy. I nie bagatelizuję opieki. Wymieniłem to jako jeden z punktów. Pozdrawiam
Pozdrowienia z Bieszczad. Nie bagatelizujcie ich…
Dzięki za pozdrowienia. A My nigdy nie bagatelizujemy żadnych gór i wyjazdów.
Dobry artykuł Nie wierzyć mediom!
6. pkt – umarłem ;)
A na poważnie to szkoda całej tej akcji bo można odnieść wrażenie, że wg. opinii publicznej najlepiej jakby służby ratownicze były strażnikiem gór i nie wpuszczały tam nikogo, kto chce się sprawdzić. Wiadomo, że „góry tylko dla rozważnych”, ale przecież od tego te służby są by pomóc jak zawiedzie backup backup’a..
http://img855.imageshack.us/img855/2894/parark.jpg