Krav Maga Survivalu

Data dodania: 07 lutego 2012   |  Ilość komentarzy: 12   |  Kategorie: Nowości, Survival, Szkolenie

Obserwując komentarze jakie pojawiają się w Internecie na temat survivalu myślę że czas najwyższy aby napisać coś o tym jak ja postrzegamy ten cały survival.

Fora internetowe, są w obecnej chwili przepełnione specjalistami w dziedzinie przetrwania. Każdy, kto miał jakąś tam styczność z zajęciami w terenie dziś nazywa się instruktorem survivalu. Nie sprzeczam się z takim rozumowaniem. Wszak survival jako „szkoła” czy nauka nie została jeszcze okiełznana. No i dobrze. Bo jak wprowadzić jakieś równanie pośród tych wszystkich szkół i szkoleniowców? Przecież w survivalu liczy się wynik a do niego można dojść wieloma sposobami. Jedne są proste inne trudne a jeszcze inne kontrowersyjne. To nie matematyka gdzie jest jeden wzór i jeden wynik. Tutaj wzorów mamy wiele a wynik jeden. I o ile ktoś kto nas naucza jak taki wynik osiągnąć jest w stanie nam to ładnie wytłumaczyć to jest OK. Identycznie jest ze szkołami walki. Uderzeń jest tysiąc a liczy się wynik starcia. Można go osiągnąć na różne sposoby.

Pragnę wam przybliżyć sposób podziału survivalu w Polsce jaki ja zaobserwowałem.

Czymże jest ten survival?

Praktycznie jeszcze kilka lat temu to słowo było nieprzetłumaczalne. Survival najczęściej tłumaczono jako „szkoła przetrwania” „sztuka przetrwania”. Dziś słowo to zagościło już na dobre w naszym słowniku i nie potrzeba go tłumaczyć. Ale czy na pewno?

Słowo survival to worek. To taki śmietnik. Każdy kto chce podnieść swoje notowania w necie wrzuca sobie do oferty szumnie działania z survivalu które u niego polegają na przejażdżkach quadem, paintball a nawet na wyprawach na koniach. Czy to jest survival? Internet i telewizja tworzą taki mit, survivalu który w sumie nikt nie wie, na czym polega. Ręce opadają, gdy młody 12 letni chłopiec pyta mnie czy na kursie, na który on jedzie będzie paintball. Tłumaczę mu, że to nie mieści się w ramach zajęć survivalowych –no, bo niby do czego? Do polowania? Ale oczywiście, chłopiec jest zawiedziony.

Bo właśnie media i nieuczciwi i niedouczeni twórcy szumnych firm integracyjnych wbijają nam do głowy że na survival to trzeba się malować węglem z ogniska na twarzy i mieć karabinek ASG.

A prawda jest zgoła odmienna.

Survival to właśnie sztuka poradzenia sobie w trudnej sytuacji. Najczęściej chodzi tutaj o dzika przyrodę, choć dobrze rozwija się nurt Urban Survival, który w obecnym zaawansowaniu technologicznym oraz gęstości zaludnienia jest jednym z najważniejszych i najprawdopodobniejszych scenariuszy jakie mogą nas spotkać.

Więc po kolei;

Survival cywilny

To szkoły i techniki które polegają na nauce radzenia sobie w terenie. Możemy podzielić go sobie na rejony świata i klimaty. Inaczej będzie się działać na biegunie a inaczej na pustyni. Dopisek „cywilny” służy tylko rozróżnieniu tego nurtu od innych. Od razu widać że chodzi nam o normalną osobę w trudnej sytuacji. Ćwiczy się więc tutaj standardowe procedury dla danego regionu. Takich szkół jest najwięcej i jest to jeden z najpopularniejszych nurtów i jeden z największych. Nie zostało tutaj rozgraniczone –ratunek czy spędzanie wolnego czasu. Bo tak tez można wyobrażać sobie ten typ survivalu. Cześć osób uczy się bo chce umieć przetrwać a część osób jest zainteresowana fajnym spędzeniem wolnego weekendu. Największy nurt który jest ogromy. Tutaj mieszczą się wszystkie techniki przetrwania. Najczęściej jednak szkoły skierowane na ten rodzaj survivalu uczą po prostu biwakowania i spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu. Często miesza się to z trekingiem czy hikingiem.

Survival militarny

Druga mocna odnoga survivalu. Wszystko to co wyżej tyle że w kamuflażu. I dla zabawy raczej niż poważnego szkolenia. Może „zabawa” brzmi źle ale jest to delikatna odmiana survivalu tyle że uprawiają ją ludzie ubrani w plamy. Czyli goście udający marines ćwiczą rozpalanie ogniska i spanie w szałasie. Oczywiście miesza się tutaj survival cywilny z tym militarnym i różnicą jest wcześniej wspomniany strój.

Bardzo rozpowszechniony dzisiaj nurt. Praktycznie każdy klub ASG ćwiczy coś takiego. Do tego organizacje strzeleckie i harcerze.

Bushcraft

Inna odmiana survivalu. Nawet nie odmiana a idąca równolegle szkoła. Chyba nawet starsza od samego słowa survival. Kiedyś nazywała się „puszczaństwo”. Skąd taki termin? To oznaczało nurt ludzi żyjących w lesie z tego co tam znajdą. Ludzi miłujących przyrodę oraz wykorzystujących ją do swych celów. W rytm tych wytycznych żyli traperzy oraz osadnicy którzy nie bawili się w survival tylko musieli z niego korzystać aby przetrwać w terenie który zamieszkiwali. Oni nie ratowali się z lasu do cywilizacji jak to ćwiczą adepci survivalu cywilnego oni musieli umieć techniki survivalowe aby normalnie żyć w lesie. Dziś termin Bushcraft oznacza człowieka który żyje w zgodzie z przyroda i to że jest w lesie tylko z nożem nie oznacza że się zgubił i ćwiczy techniki wzywania pomocy. On mieszka w lesie albo chciały tutaj zamieszkać. Czerpie przyjemność z przebywania w terenie jednocześnie lekko gardzi nowoczesnymi elementami wyposażenia. Tutaj spełnia się rozplatając ogień pradawnymi technikami. Nigdzie mu się nie spieszy i nikt na niego nie czaka

SERE

Poważna szkoła przetrwania dla militarystów i wojskowych. Kilka osób w kraju robi poważne szkolenia z zakresu ucieczki i ukrywania się dla żołnierzy i bardzo zaawansowanych grup militarnych. SERE czyli Survival, Evasion, Resistance, and Escape. Nie każdy rozumie co istotnego jest w tego typu szkoleniach. Tutaj w przeciwieństwie do survivalu jako sytuacji ratunkowej istotna jest wiedza na temat jak nie dość że przetrwać to jeszcze tak by nikt Cię nie zobaczył, nie wyczuł i nie odnalazł. SERE często mylone jest z survivalem militarnym. A to olbrzymia różnica bo sam survival jest tylko częścią SERE. Zajęcia z ucieczki i unikania czerpią niektóre techniki z survivalu jako takiego ale duży nacisk kładziony jest na skryte działania i podejście psychologiczne. Tutaj nie pali się dużych ognisk ..tutaj czasem w ogóle się nie pali ognisk. Dlatego że priorytetem jest ucieczka. W SERE duży nacisk kładzie się na nawigację i łączność. Bez tego ucieczka zamienia się w więzienie. Zadaniem żołnierza podczas ucieczki i wykonywania planu SERE jest jak najszybsze dostanie się do swoich linii. Każda chwila spędzona na terenie wroga to niebezpieczna chwila. Dlatego tak bardzo rożne są te nurty od szkoleń SERE.

Survival awaryjny

Ktoś kiedyś napisał że taki survival nie istnieje. Patrząc jednak na to co nas otacza, na te przypadki różnych zagubień w górach, pożarów czy powodzi mam wrażenie że powstała właśnie nowa odnoga survivalu; survival awaryjny. Uczą się go ludzie którzy ani nie są leśnymi ludźmi ani militarystami. Oni chcą się przygotować na tzw „W”. Dziś modne jest przygotowywanie się na koniec świata i na atak zombie. Jakby to nie brzmiało to ludzie którzy się tym parają nie należą do żadnego wcześniej wspomnianego nurtu. To nie są turyści którzy czerpią z cywilnej szkoły ani to nie są militaryści którzy noszą broń. Ten nurt to coś pomiędzy. To ludzie żyjący obok nas w bloku czy w domu. Oni chcą być przygotowani na każda chwilę. Owszem czerpią jakieś techniki z każdego z tych nurtów no bo nie da się tego ominąć (oczyszczanie wody zawsze będzie wyglądało tak samo w każdej szkole) ale nie można ich zaklasyfikować do żadnego „wyznania”. Kiedyś też przeczytałem że survival jest jeden i można dopisywać do niego tylko przymiotniki; że jest taki siaki i cywilny i wojskowy itp. zdaje mi się że jest wprost odwrotnie. Survival to tylko słowo w które dziś każdy może wrzucić co chce. Nie raz przecież widzimy gości w namiotach przy ognisku z pełnymi siatami żarcia którzy nam oznajmiają że właśnie uprawiają survival. A czy to jest survival?

Dla jednych tak a dla innych nie.

A czym że jest ten survival awaryjny? To prosty, czysty, brutalny survival czerpiący z każdego nurtu. Jeśli zadaniem jest rozpalenia ognia to nie robi się czary-mary tylko skutecznie i szybko rozpala się ogień najszybszą metodą. Podobnie jest z wodą, sygnalizacją i innymi metodami. Techniki są podobne ale tutaj nie okłamujemy się że w słoneczny dzień ta technika wyjdzie doskonale a dzisiaj akurat już nie. Jeśli tak jest to znaczy że ta technika jest zła. Ma być prosto. Nasza szkoła korzysta z zasady KISS- Keep It Simpe Stiupid -rób to najprościej jak potrafisz głąbie-nie kombinuj-upraszczaj. Jak to rozumieć? Nie bawimy się w podchody tylko uczymy jak ratować życie ludzkie w trudnej sytuacji.

Można napisać że nasz survival to Krav Maga survivalu. Kładziesz problem na łopatki i nawalasz go z główki. Oczywiście żebyśmy się dobrze zrozumieli. Myślenie i improwizacja to najważniejsza część każdego zadania. Bez tego się nie uda. Ale czasem trzeba zacisnąć zęby i moknąć dalej w marszu bo wiemy że nic nam się tutaj nie uda zrobić niż oszukiwać się i poddawać.

Dlaczego to napisałem? Bo nie mogę się odnaleźć w żadnym nurcie (SERE robimy ;-)) i stąd takie moje rozważania.

Po doświadczeniach związanych z różnego rodzaju wyjazdami i kursami dorośliśmy właśnie do tego typu wniosków. Szkoliliśmy różnych ludzi z których większość nie była związana z żadnym nurtem a ich jedynym pragnieniem było podniesienie swojego bezpieczeństwa w lesie oraz aktywności terenowej. Praktycznie nikt z nich nie był zainteresowany bushcraftowymi technikami przetrwania bo nikt nie przewidywał że znajdzie się nago bez spodni w nieznanym lesie. Raczej interesowała ich nauka rozpalania ognia tradycyjnymi metodami bo zapałki zawsze mają ze sobą ale nie zawsze umieją z nich skorzystać. Wiedzą jak wygląda busola ale wyznaczenie azymutu to już abstrakcja. Czyli proste i skuteczne techniki których nauczamy raz i zostają na całe życie. Później Ci goście siadają do swoich samochodów i wiedzą że gdy się coś przytrafi to będą mogli wykorzystać skuteczne techniki szkoły awaryjnej. W weekend będą się bawić z dziećmi. Szkoła cywilna będzie siedzieć przy ognisku a militarna bawić się w podchody. Awaryjna będzie gotowa na każdą sytuację…