Test Direct Action i KSK. Marsz na dystansie 50 km

Data dodania: 01 kwietnia 2014   |  Ilość komentarzy: 17   |  Kategorie: Nowości

 

Testowanie sprzętu to odpowiedzialna sprawa. Gdy już masz jakiś tam w miarę oglądany kanał nie możesz sobie pozwolić na napisanie bzdury na jakikolwiek temat. Bzdury w sensie pochwalnie czegoś co nie działa lub zganienie czegoś czego nie dotykałeś. Zdarzają się jednak rzeczy, które od razu wiemy że są do bani. Ale częściej zdarzają się takie co wyglądają i działają.

Jak więc sprawdzić gadżety w działaniu? No właśnie. W działaniu.

Mamy na to wybrany wzór. Wybieramy tylko takie rzeczy o których się nie martwimy czy przetrwają nasze testy. To już jest wstępna rekomendacja. My naprawdę dużo rzeczy niszczmy, zdzieramy i wyrzucamy. To nie zaczęło się dziś i nie wczoraj. To stan umysłu.

Nadszedł kolejny weekend. We wcześniejszy siedzieliśmy w lesie na szkoleniu, tym razem trzeba było się wyrwać gdzieś indziej. Wybraliśmy, a jakże; marsz.

Marsz jest dobry na wszystko. Na bóle, na sen, na zmęczenie, na marudzenie, na głupie pomysły. Znaczy się, marsz to powoduje. On nie leczy. On prostuje niektóre sprawy.

No bo jak sprawdzić taki plecak ? Jest sobie taki Helikon Ghost. Nikt go jeszcze nie nosił. Jak napisać tysiącom osób które to przeczytają, czy on jest dobry? Czasem taka informacja pozwala dobrze wybrać. Czasem pozwala oszczędzić pieniądze. Zdjęcia pozwalają sprawdzić realne wymiary. No ale jak zdobyć taką wiedzę? Macając go w przedpokoju? Gapiąc się na zdjęcia?

No, nie. Plecak jak sama nazwa wskazuje służy do noszenia granatów. Można też w nim przenosić kilka innych przedmiotów o przedziwnym przeznaczeniu. Ale trzeba go ponosić aby sprawdzić czy hula. Wybraliśmy na to dystans 50 kilometrów. W sam raz na tyle żeby czuć się dobrze po przejściu i na tyle daleko żeby mieć możliwość dokładnego sprawdzenia systemu nośnego.

Do kompletu zabrałem też nowe gacie firmy Leo Kohler. Śliniłem się na nie od dawna ale były tylko w kiepskich kolorach. Niedawno pojawiły się w Pencott. A że ten kamuflaż jest w #@#&^%$ zajebisty to zapragnęliśmy je „przetestować”.

Kamuflaż znamy, sprawdzimy funkcjonalność.

I zaczyna się cyrkowa sztuczka.

(teraz w tle słychać muzyczkę z cyrku..wiecie tą ;tamdaraaaararara, tam darararaaaa tam dara da)

Panie i Panowie. Szanowni goście. Przedstawiam Państwu szalonego wuja i jego dzielnego kompana Bilbo Fraglesa. Ta wesoła kompanija pokaże Państwu dziś swoje szaleństwo i kompletną bezmyślność. Oto frajerzy miesiąca (i znów muzyczka)

Dlaczego frajerzy? No może tylko Wuj. Bilbao spisał się dobrze. Choć sam się też nieźle upodlił.

Więc o plecak nie było się co bać. Komfort mógł być, albo go mogło nie być, lub mógł być słaby. Ewentualnie mogło się coś popruć. Lub coś odpaść, lub coś wkurzać, pęknąć itp. Ale z tym da się żyć. Gorzej ze spodniami. Mogły obetrzeć. Gdzie spodnie obcierają zapytacie? A wiecie jak chodził John Wayne? To syndrom szeryfa. Czyli lejąca się krew z ud, pachwin lub nawet samej groty nestle.

Zależy gdzie źle skrojono gacie. Nasze Leo miały dodatkowo i na tyłu i na kolanach wzmocnienia z cordury. Lubię wzmocnienia z cordury. Ale na dupie? To mogło zabić. Zabić poprzez obtarcie jajek.

Wiecie skąd biorą się obtarcia i odparzenia? Po części z obcierania, czyli ze złej konstrukcji gaci, ale częściej z braku tlenu i dużej wilgotności. Wtedy pojawiają się beztlenowe baterie i tną i szarpią skórę. Biedne uda. Biedna dupa.

Czyli mamy plecak i spodnie. Dorzuciłem jeszcze Kizlara i kamizelkę Malamuta. A niech tam.

Nasz przyjaciel Michał wywiózł nas w nocy na miejsce startu. W okolice zamków w Mirowie.

Czas start.

Jak pierdykam. Jaki ziąb!

W dzień było 20 stopni. O 20 godzinie jest już tylko 5 stopni. Czy 5 stopni to zimno? Jeszcze miesiąc temu każdy by powiedział że to jest ciepło. Miesiąc temu. Ale dziś przy tak szybkiej amplitudzie temperatury, ciało nie nadąża się przyzwyczajać do nowych wrażeń.

A i mózg coś nie zapracował. Wuj wyobraził sobie że noc będzie ciepła i przyjemna, zabrał więc tylko;

-podkoszulek termoaktywny

-koszulkę termoaktywną z długim rękawem

-koszulę letnią 5.11

-kurtkę smock 2013

-kamizelkę Malamut

-spodnie Leo Kohler

I pchany jakimiś takimi głupimi przeczuciami do plecaka wrzuciłem jeszcze krótkie spodenki. Bo ubzdurałem sobie że będzie ciepło. I na wypadek gdyby mnie opitoliły w tyłku gacie to sobie założę szorty. (Panie Boże walnij małym piorunem prosto w mój mózg)

Szanowni Państwo! Dlaczego tak się stało?

Odpowiedź jest prosta.

Rutyna.

Nieprzemyślane przygotowanie, brak sprawdzenia prognozy pogody i kilka innych nieszczęść (przygotowania trwały 15 minut)

A dobra żona mówiła; weź kalesony. No co Ty Kobieto!!! Chcesz żebym sobie jajka zagotował w tych nowych gaciach! Nic się nie znasz. No jednak trochę się znała. A przynajmniej na tyle żeby rozpoznać numerki a mapie podczas prognozy pogody. Podobno wykazywały -2 stopnie w nocy.

Ale o tym miałem się dopiero przekonać.

Startujemy.

Aby dobrze sprawdzić system nośny plecaka, niewiele myśląc do środka zapakowałem 5 litrów wody w baniaku. Oprócz tego miałem kolejne 3 w bukłaku, kubek, zestaw do podgrzewania, trzy bułki, kiełbasę, apteczkę, kilka noży i maść na obtarcia.

Dlaczego woda w baniaku? A dla dodatkowego obciążenia. Taki głupi pomysł. Myślałem o cegłówkach. Ale akurat nie miałem pod ręką.

Bilbao Fragles w przeciwieństwie do wuja zabrał tylko potrzebnych rzeczy. Powiedział że zawsze podczas maszerowania; marzł, był głodny i chciało mu się pic. Tym razem tak nie będzie.

Ale plecak Bilbao ważył tyle samo co wuja.

11,600 kg.

Dużo? Nie?

Powiem tak. Teraz jak to czytacie to mało, na 35 kilometrze to było w %$%&^$@ dużo.

Dużo jak %$^@!*&^^

Na takim dystansie wszystko jest ważne. Nie raz robiłem 50 kilometrów. Kilka razy 100 i więcej.

20, 30 to nawet nie liczę.

Ale z plecakiem idzie się zupełnie inaczej. Zmieniają się kąty natarcia. Zmienia się obciążenia stóp, kolan, ramion. A to niby tylko 12 kilogramów.

Aby się rozgrzać wyrywamy jak charty z boksu. Pierwsze kilometry jak kompletne debile gnamy na złamanie karku.

Dlaczego Wam to piszę. Przecież mógłbym napisać że jesteśmy zajebiści, biegliśmy całą trasę a potu nie wydzielamy na tak krótkich marszach. Ale prawda jest inna.

Przeforsowaliśmy się dosyć szybko. Po pierwszej szybkiej dyszce rozgrzaliśmy się ale też zmęczyliśmy. Było zimno. Temperatura spadała w zastraszającym tempie.

Pierwszy postój zaplanowaliśmy po przejściu połowy marszu.2

Ja pierdykam jak długo to trwało. 25 kilometrów z plecakiem to niby nic. Ale w takim tempie?

Oczywiście z racji tego że szliśmy z drugiej strony i teren był mnie znany to kilkakrotnie gubiliśmy szlak. Zdarza się każdemu.

A zimno było tak że miałem na sobie wszystko. Tylko kamizelkę trzymałem na tragiczne chwilę. Na głowie miałem i buffa i czapkę i kapelusz. Rękawiczki też zabrałem przemyślane ..z obciętymi palcami.

Z reguły zawsze jestem przygotowany. Teraz tez przeżyłem. Ale …no właśnie. Napisałem Wam.

Po 25 kilometrze, nastał czas na przerwę. Szybko znaleźliśmy odpowiednie miejsce na małe ognisko. O tak, ognisko dało nam ciepło. Nie wiem dlaczego ludzie czasem piszą że noszenie krzesiwa jest bez sensu. Albo że noszą tylko dla bakapu. Ja zawsze rozpalam ogień krzesiwem. Po to żeby się wprawić, po to żeby było fajnie, po to że lubię ;-)

I zawsze się da.

Szybko ognicho zapłonęło i dało przyjemne ciepło. Kiełbacha z bułką to najlepsze MRE na świecie. A kiełbacha z ogniska nie ma sobie równych. No dobra jeszcze boczek i karkówa z ognicha jest dobra. Ale kiełbachę można surową opitolić. Więc ja jak zwykły wieśniak kiełbachę z bułą, a Bilbao? No jak prawdziwy Bilbo Baggins; miał wszystko. Brakowało mu tylko patelaszki przypiętej do plecaka. Nie było mu zimno i najadł się jak mała koala.

Nie ukrywam że ognisko jest dobre, ale działa tylko z jednej strony. W tyłek zimno. Jak się obrócisz to zimno w drugą stronę ;-)

Kamizelka ratowała trochę ale rękawów nie miała. Posiłek zajął nam prawie godzinę. Czekaliśmy na świt. Wtedy mogliśmy liczyć na przypływ energii. No i ciepło.

Czekając na pierwsze promienie światła przyrządzaliśmy magiczny napój. Kawę według przepisu Specnazu. Opisana na blogu Wysza. Dużo kawy, dużo cukru, długo gotujesz i wlewasz co tam masz w zanadrzu. My mieliśmy Rum.

Możesz być kimkolwiek zechcesz. Ale jak możesz być piratem to zostań piratem. Kawa dała kopa. Ruszyliśmy o brzasku. Metr za metrem robiło się coraz cieplej. Magia światła słonecznego. Bo jakoś nie miałem co na siebie założyć. Co najwyżej polać się wodą z baniaka. Krótkie spodenki tez były dobrym pomysłem. Przynajmniej na nich siadłem przy ognisku. Pomysł zabrania tych przedmiotów był… no był bez sensu.

A plecak? Nie ma się do czego przyczepić. Wszystko na najwyższym poziomie. Można napisać tak; normalnie jak nie Helikon.

A spodnie? Dobra robota. Łaty z cordury w lesie się sprawdzają znakomicie. Szkoda że są z 1000D. 500 by starczyło w zupełności. Z drugiej strony dwa razy przepierze się w pralce i będzie git. Reszta świetna. Kieszenie mieszczą o wiele więcej niż te z BDU. Typowe leśne gacie.

A jak poradziłem sobie z syndromem szeryfa? Wystarczyło rozpiąć rozporek podczas marszu. Po półgodzinie było już OK. świeże powietrze dostało się do majtek i załatwiło niedobre bakterie.

Polecam na długie marsze ;-)

Doszliśmy na miejsce spotkania z kolegą Łukaszem. Padliśmy na ryj. 50 kilometrów z obciążeniem zrobiło swoje. Żyliśmy. Odciski może ze dwa. Ale byliśmy nieźle wyłomotani. Kawał ciężkiego marszu. Sprzęt się sprawdził. Więcej opisów pojawi się już niebawem. Czekajcie na stendbayu.

Pozdrawiam.

 

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA